Pisałam tu na forum wiele razy, że chusta wyjeżdża spod dupska, że dzieci nie współpracują itp. Ale jakiś czas temu odkryłam sposób, dzięki któremu nic mi już nie wyjeżdża i w 10s. mogę zamotać zarówno mojego 3-latka jak i 14m Hanię. Otóż robię sobie fartuszek z tyłu, poły chusty prowadzę do przodu i wkładam między kolana. dziecko przez biodro sadzam na plecach jedną ręką przytrzymując. Drugą ręką zarzucam mu chustę na plecki i prowadzę poły przez swoje ramiona do przodu, a potem znowu przytrzymuję kolanami. Potem dociągam, krzyżuję pod nogami i gotowe. Plecak prosty, można zakończyć tybetanem. Nigdy mi nic nie wyjechało spod pupy. Może opis przyda się komuś, kto tak jak ja miał problem z wyjeżdżającą chustą.
Aha i ważne, sama musze zrobić tzw. kaczy kuper przy wiązaniu tzn. koci grzbiet (mam nadzieję, że wiadomo, o co chodzi)