Zamieszczone przez
kammik
Gruffalo zabronił dziecku po wsze czasy
Wchodzić do ciemnego, głębokiego lasu.
- Dlaczego? – Nie wolno tam chodzić, a kysz!
Bo w lesie dopadnie cię Wielka Zła Mysz.
Kiedyś, dawno temu ją spotkałem, ale więcej jej widzieć nie chciałem.
- Jak ona wygląda? Czy tata ją zna?
Czy jest strasznie wielka i okropnie zła?
Gruffalo przez chwilę drapał siępo głowie.
- Nie bardzo pamiętam, - Niech tata opowie!
- Wielka Zła Mysz ma potężne bary
I wielgachny ogon, długi, gruby, szary.
Oczy pełne ognia jak dwa piece z huty
A wąsy ma długie i sztywne jak druty.
W ciemną noc zimową
Gdy Gruffalo chrapał
Jego mały synek z nudów
Prawie płakał.
Mały Gruffalonek nie bał się niczego
Więc wyszedł z jaskini do lasu ciemnego.
Wiał straszliwy wicher, sypał gęsty śnieg.
Do ciemnego lasu Gruffalonek wszedł.
Aha! Oho! Na śniegu jest ślad!
Coś tędy pełzało, od kiedy śnieg spadł.
Ogon spod kłody wypełza w ciszy.
Czy to jest ogon Wielkiej Złej Myszy?
Za ogonem reszta: oczy jak cekiny
I żadnych wasów – ani odrobiny.
- Ty nie jesteś Myszą. – Nie – wąż odpowiada.
- Mysz jest nad jeziorem i Gruffala zjada.
Wiał straszliwy wicher, sypał gęsty śnieg.
- Wcale się nie boję – Gruffalonek rzekł.
Aha! Oho! Na śniegu są znaki!
Odciski pazurów, i nie byle jakich!
Oczy na drzewie palą się w ciszy.
Czy to są oczy Wielkiej Złej Myszy?
Sfrunęła sowa: miała ogon krótki
I żadnych wasów – nawet tyciutkich.
- Ty nie jesteś Myszą. – Mysz jest niedaleko,
Złapała Gruffala, właśnie go przypieka.
Wiał straszliwy wicher, sypał gęsty śnieg.
- Wcale się nie boję – Gruffalonek rzekł.
Aha! Oho! Na śniegu jest trop!
Ktoś skakał po śniegu, hopsa, hopsa, hop!
Nareszcie wąsy! W norce coś dyszy.
Czy to są wąsy Wielkiej Złej Myszy?
Coś wyszło z norki. Oczy bez płomieni,
Wąsy nie jak druty, ogon się czerwieni.
- Ty nie jesteś Myszą. – Mysz pod drzewem siadła,
Całego Gruffala dzisiaj przecież zjadła.
- To wszystko bajki! – Gruffalonek rzeklł.
I usiadł na pieńku, gdzie leżał miękki śnieg.
- Nie wierzę w żadną Wielką Złą Mysz…
… ale własnie widzę jedną, a kysz!
Nie jest wielka ani zła, ale to mysz, racja.
I to będzie świetna, choć późna kolacja.
- Czekaj! – mówi mysz. – Zanim mnie zjesz,
Przedstawię ci moją przyjaciółkę, jeśli chcesz.
Puść mnie, to wskoczę na gałąź leszczyny
I przywołam Wielką Złą Mysz w pół godziny.
Mały Gruffalonek odzyskał nadzieję.
- Wielka Zła Mysz… więc ona istnieje!
Mysz wskoczyła na gałąź, łapką pomachała.
- Teraz patrz i czekaj! – głośno zawołała.
Ksieżyc wzeszedł, zrobiło się jasno jak w dzień.
Wtem na ziemię padł strasznie wielki cień!
Co to za stwór taki silny i zły?
Ma okropnie długie wąsy i kły.
Zamiata ogonem raz po raz,
A na ramieniu dźwiga wielki głaz!
- Wielka Zła Mysz! – wrzasnął Gruffalonek.
Mysz zeskoczyła na ziemię i otrzepała ogonek.
Aha! Oho! Na śniegu jest ślad.
Dokąd prowadzą te odciski łap?
Mały Gruffalonek już przestał się nudzić.
Wrócił na paluszkach, by taty nie zbudzić.
Do leśnych wędrówek całkiem stracił zapał…
A Gruffalo chrapał
I chrapał, i chrapał.