Hej,


Zna się ktoś może na kwestii noszenia vs. asymetrii? Córa jest skrzywiona nieco Od urodzenia układała się w odwrotne c, zanim ścieżkę od pediatry (poczekajmy, sama wyrośnie) do fizjoterapii przeszliśmy, już zaczynała chodzić. Teraz ponoć jest 1,5cm różnicy na biodrach i przykurcz czy ograniczenie mobilności z lewej strony. Z początku fizjoterapeutka kazała ograniczyć noszenie, ostatnio prosiła już żebym sprzedała chustę

Rozumiem o co chodzi, że w chuście dziecko zawsze się przygnie po swojemu i nawet może to być niewidoczne z zewnątrz (faktycznie nie widać zwykle), ale w wózku i na rękach też się odgina jak chce. Ba, krzywe plecy w siadzie w chuście muszą być, pupka wpadnięta itd., a w wózku jak wpół leży zamiast siedzieć prosto to chyba niezbyt dobrze. Więc czy jest sens się męczyć z ząbkującym maluchem łokciem na biodrze trzymanym przy gotowaniu, bo odłożyć się nie da, jak chcę móc wykonać choćby krok między szafkami w kuchni?

Pewnie gdybym motała na biodrze i odpowiednio ułożyła, to nawet by terapeutycznie działało, jakby rozciągała odpowiedni bok. Ale z kolei na boku ja nie powinnam nosić, jak nie chcę któregoś pięknego dnia się obudzić i wyć z bólu jak tylko drgnę, bo i mój kręgosłup jak chińskie s - mój lekarz z kolei tylko symetryczne wiązania mi pozwala wykonywać. Może ktoś się zna i wypowie jak z tą asymetrią przy noszeniu?