Chusty poleciały wczoraj do Krychy.
Tak naprawdę udało nam się zamotać tylko kółka, i to na krótko, bo młodej bardzo sinieją nogi w chuście już po chwili,niezależnie od wiązania. W kółkach udało się to odwlec przynajmniej na 15 min. Przy pierwszym dotyku ta wełna wydawała się strasznie szorstka, całkiem inna niż te merynosy, które miałam. I nieco węższa niż moja lf. Ale motałam się jak złoto zdecydowalam,że sprzedam moje bawełniane kółka i kupię jakieś z wełną bo zamotaly sie prawie same,a młodej było wyraźnie wygodnie
jakość wiązania nie powala,ale tylko takie zdj udało się zrobić z marudą poszczepiennym
zawiodłam się za to na Leosiu - w mojej pamięci utrwalił się jako mięciutka kaczuszka, ten wymaga chyba jeszcze trochę pracy...A myślałam, że one są miękkie od nowości przymiarki potwierdziły, że dl. 3,6 na kangurka i pp byłaby duuzo wygodniejsza niż to 4,2, które mam.

Dziękuję bardzo za możliwość pomacania nowych chust, poeksperymentowania z długością i składem pomysł świetny!