Hej.
Nadal mam niemal zerowe pojęcie w co się pakuję, ale staram się przemóc wewnętrzne przekonanie, że nie dam rady
Chcę Was zapytać o parę rzeczy. Temat na pewno był wałkowany, ale nie znalazłam takiego, nie wiem czy zakładać nowy wątek. W razie urażenia, proszę o usunięcie.
Do rzeczy:
rzuciły mi się w oczy wypowiedzi, że dana chusta jest nośna, fajna, "i 12kg poniesie", daje radę z ciężkimi klockami - etc. Ha. Nie wiem ile waży wg forumowiczek tzw. klocek, więc czy możecie zdradzić jak ciężkie dzieciaki chustowałyście?
Skoro mój synek mając 3 miesiące ważył równo 9kg, teraz ma 4 msc i raczej nie schudł, to w czym powinnam go dźwigać? Np bawełenki Nati będą OK, czy od razu szukać lnu? Czy też to nie o wytrzymałość chusty, tylko noszącego chodzi?
To byłaby pierwsza chusta dla totalnego szczypiorka w temacie.

Druga sprawa - czy są tu rodzice takich sporawych pociech?
W jakiś wiązaniach z takim ołowianym żołnierzykiem chodziliście?
Mnie w elastyku momentalnie bolą łydki (wiem, synek jest do elast. za ciężki). Kręgosłup boli od zawsze, więc jego nie pytam
Z góy dzięki za podpowiedzi