Witam,
zaraz po powrocie ze szpitala zabraliśmy się za przygotowany stosik wielorazówek. Mamy głównie otulacze (kilka pulowych , 3 polarkowe, wełniany ecodidi i 3 pary gatek) do tego formowanki, ręczniczki, prefoldy tetrę... do wypróbowania.
Pierwszy problem to niezagojony pępek. Kilka otulaczy musielismy odłożyć na półkę (za wysokie, za sztywne).
Otulacz polarkowy przemókł od razu.
KOlejny problem - mokra lamówka w otulaczu pulowym przemoczyła ubranko.
Potem spróbowaliśmy wełny. Zapinany ecodidi wydawał się idealny. Niestety za drugim razem przemókł. był nowy, wyprany ale nie lanolinowany, więc go zalanolinowałam razem z gatkami. Wysechł bardzo szybko, na drugi dzień. Przemókł po pierwszym użyciu....
Przyszla pora na gatki.... kilka razy mogą posłużyć, ale muszę je wymieniać po każdej zmianie, dać im doschnąć, wywietrzyć. Dobrze że mam 3 pary.
Bilans wygląda tak:
codziennie do prania dwa kosze wkładów, ręczniczków i formowanek (zmieniam jak tylko zobaczę że jest mokro- w dzień co godzinę, półtorej, w nocy co ok dwie, ale często zdarza się że w czasie zmiany już pójdą dwie pieluchy... Do tego przynajmniej raz na dobę zmiana prześcieradeł i rożka, kocyka itp. Nie mówiąc o stosie ciągle pzremoczonych ubranek. Jednym słowem katastrofa: nie nadążam z praniem i prasowaniem. Na szczęście pieluch i wkładów się nie prasuje....
Ale jestem juz potwornie zmęczona tym wielopieluchowaniem...
A jakby tego było mało. Dorobiliśmy się odparzenia.
A przecież miało byc tak zdrowo, oddychająco i wygodnie...
Próbowałąm polara od pupy, ale Mała robi kleksy w każdą piueluchę, wiec i tak nie ma izolacji. próbowałam papierków, ale przyklejaja sie do pupy razem z kupką i to jest jeszzce gorsze. Mamy kilka formowanek i ręczniczków bambusowych, ale nie na tyle zeby tylko tym pieluchować. Oczywiście pupe wietrzymy i używamy wody i mydła do mycia, nawet w nocy. Załamuje mnie to. Co robic?
Co robię źle?