No dobra Wydaje mi sie, ze kazda/y z nas mial/a w swoim chustowym zyciu doswiadczenia, dosc nie mile, ale ludzkie, z zaciagnieciami, plamami, dziurami w chustach. Prosze podzielcie sie swoimi opiniami Co robicie? Reperujecie? Sprzedajecie? oddajecie w rece specjalistom???
Zeby zaczac opisze "moj przypadek"
Chust, jak pewnie wiekszosc z Was, mam wiele, wiec nosze na zmiane, najczesciej przez pierwszy tydzien od zakupu duzo, a potem sporadycznie. Wszystkie chusty piore po otrzymaniu. Jezeli nosze ze 2 razy to nie piore(no chyba, ze sie spocimy), tylko skladam i wkadam do szafy. Wszystkie indio sprawdzam z dwoch stron, czy nie ma zaciagniec i w razie czego reperuje. Na deszcz, bloto wybieram ciemne szmaty itd. "common sense" nie
Ale...
kupilam cudownego szarego japana jedwabnego. Wydalam na niego fortune, bo baaaardzo go chcialam i mam. Chuste nosilam kilka razy, jakosc szczegolnie jej nie ogladalam, bo po co?! zlozylam w rowna kosteczke i do szafy. Niedawno wyjelam z szafy, bo pomyslalam, ze czas sie zredukowac, ogladam, a tam rozowe przebarwienia Nie wiem od czego, jak i skad, ale sa Chusta nigdy nie lezala na sloncu, nie bylo oblana niczym, nie mam w domu zwierzat, zeby je podejrzewac... Konsultowalam sie ze specjalistkami w tej dziedzinie, dowiedzialam sie, ze chusty z wloknem zwierzecym czasem tak maja... ale co z tego, chuste musialabym odbarwic i farbowac ponownie, zeby odzyskac dawna swietnosc i ryczec mi sie chce Chusta lezy spowrotem w szafie i czeka az podejme decyzje co dalej...
Co Wy robicie??? Wiem, ze temat drazliwy. ale moze ktos ma ochote sie podzielic