Słuchajcie, potrzebuję pokierowania za rękę co i jak z tym pieluchowaniem.
Mam zamiar Lileńkę nauczyć nocnikowania i wspomagać się pieluchami wielorazowymi (będę miała formowaną Storchenkinder na początek i sporo tetrowych i flanelowych pieluszek). Mama zrobi mi otulacz z wełny z merynosów. To na początek. Chcę zaopatrzyć się też w te papierki jednorazowe, ale tu mam dylemat bo znalazłam informacje, że przy użyciu papierków dziecko nie czuje, że ma mokro. Tak? Bo mi chodzi o to, żeby wreszcie poczuło.
Drugi mój dylemat to otulacz. Majtasy z wełny zrobi mi mama, ale zastanawiałam się jeszcze nad takim na rzepy. Czy jest sens kupować taki na rzepy czy lepiej wydziergać dwie pary? A może kupić wełniany lepiej?
Lilka od urodzenia jest wyłącznie pampersowa. Przy Marcie (8 lat temu) miałam ambicje wychowywać ją na tetrze (o takich pieluszkach jak teraz to nawet nie słyszałam). Oprócz terty kupiłam taki niby otulacz z Canpola i Marta miała przez to strasznie odparzoną pupę. Boje się, że to się może powtórzyć. Czy te otulacze dostępne teraz (pomijam Canpola) są już bardziej przewiewne? Nie mają ceraty przy nóżkach? My niestety musiałyśmy zrezygnować wtedy z tetry i wrócić do pampersów, bo nie mogłam sobie poradzić z odparzeniami....
Mam nadzieję, że teraz z Lileńką będzie lepiej.
Aha i dobrze rozumiem? Jak jesteśmy w domu to zakładam pieluchę, majty z wełny, skarpetki i getry i niech sobie biega? Co jakiś czas proponuję nocnik?