"Szczęście dla ludzkości, że nie możemy zmusić dzieci, by ulegały wpływom wychowawczym i dydaktycznym zamachom na ich zdrowy rozum i zdrową ludzką wolę." J. Korczak
Ja nie do końca to wszystko rozumiem.
Kocham jeździć na rowerze, i popieram wożenie dzieci na rowerach w fotelikach (tych na bagażniku i tych na przedniej rurce).
Jednak w razie wywrotki (np w bok) dziecko leci wraz z rowerem, ja muszę utrzymać sama równowagę/podeprzeć się jakoś żeby nie zaryć mocno o ziemię + łapać jeszcze rower,gdzie jest przyczepione dziecko.
A gdy jadę, i mam dziecko przytwierdzone do pleców, po prostu ja muszę złapać równowagę/upaść tak by nie zrobić nam krzywdy. Nie zdarzyło mi się nigdy,żeby z roweru spaść na plecy. Za to nie raz rower zarył mi o ziemię przy utraceniu równowagi
Większemu dziecku też można zachustowemu ubrać ochraniacze na kolana i kask.
Nie widzę kurcze tej logiki tutaj, bo tak czy siak jeżdżąc z dzieckiem na rowerze podejmujemy ryzyko, i mi się wydaje,że mając je przytwierdzone do siebie ryzyko jest mniejsze. Ale być może patrzę za mało obiektywnie Nie wiem,nie jeździłam, a ten wątek z nieba mi spadł, bo się ciągle zastanawiam.
'12 Norbi 86 > 66 kg !!!
'Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym.'
ja w końcu zaczęłam jeździć sama...wychodzę o 22 i jade przez las koło cmentarza gdzie przez kilkaset metrów nie ma latarni...niestety to jedyna pora w której wszystkie dzieci śpią i mogę spokojnie bez stresu pt. Jasiek chce cyca przejechać się godzinkę
ps. też się nigdy nie wywaliłam na plecy
Podbijam moje pytanie (wcześniejszy post,lekki do góry ). Bo nadal nie wydaje mi się to logiczne.
'12 Norbi 86 > 66 kg !!!
'Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym.'
No dobrze, ale w foteliku rowerowym możesz wieźć dziecko które jest już na tyle duże, aby przyjąć na swój układ kostny wszystkie drgania i obciążenia (gdzieś tam po pierwszym roku życiu, jak nie później). 7-miesięczniak w chuście na rowerze przyjmuje dokładnie te same obciążenia i drgania, ale jego kręgosłup nie jest na to gotowy. Poza tym w chuście nie zakładasz dziecku kasku. Pewne różnice widzę. Poczekaj aż dziecko będzie wystarczająco duże, żeby nadawać się na fotelik rowerowy.
Wiesz, i powiem coś jeszcze, ja jeżdżę bardzo rzadko, ale nie zdarzyło mi się wywrócić roweru. Jeżeli piszesz, że rower nie raz zarył Ci o ziemię, to zadaj sobie pytanie, jak dobrym jesteś kierowcą. Może nie powinnaś jeździć rowerem z dzieckiem? Chyba w tym przypadku najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo dziecka, a nie potrzeba przeżycia czegoś nowego. Ja na przykład jestem beznadziejnym kierowcą samochodu, dzieci swoich nie wożę.
Apropos wprawy w jeździe i bezpieczeństwa. Moja szwagierka, która od małego jeździ na rowerze, jeździ bardzo często, miesiąc lub dwa po urodzeniu dziecka wsiadła na rower. Sama, bez dziecka rzecz jasna. Szwagierka karmiła wtedy piersią. No i jechała sobie tym rowerem, spadł jej łańcuch. Zeskoczyła z roweru, jednak nieszczęśliwie zbiła sobie pierś. Niby nic, ale zafundowała sobie zapalenie piersi, musiała przyjąć antybiotyk, niestety później miała problemy z ilością mleka zakończyło się jej kp. Chcę przez to powiedzieć, że niestety nie do końca powinniśmy być pewni tylko swoich umiejętności - bezpieczeństwo jazdy na rowerze, jak w całym ruchu drogowym, nie zależy wyłącznie od naszej woli czy umiejętności.
Ostatnio edytowane przez Bonita ; 28-07-2013 o 11:54
Basia 29/08/2009 Jacuś 15/08/2012
Bycie położną grozi tym, że pęknie ci serce, ale to nic złego,
ponieważ wydostanie się w ten sposób mnóstwo miłości.
Staniesz się dzięki temu lepszą położną. [Stephen, mąż Iny May Gaskin]
Chyba nie zostałam zrozumiana: nie chodzi mi o wielkość dziecka. Nawet jakby synek był starszy, i nadawał się na fotelik rowerowy,to nadal wydaje mi się bezpieczniejsze wożenie na plecach. W razie jakiegokolwiek wypadku najpierw człowiek samemu musi złapać równowagę, a potem dopiero łapie rower.
'12 Norbi 86 > 66 kg !!!
'Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym.'
wiedzialam, ze juz kiedys bylo http://chusty.info/forum/showthread....rower+a+chusta
moze by tak polaczyc??
natala mama Franka (29.11.2007), Wojtka (06.08.2010) i Szymka (07.07.2016). doradca po kursie podstawowym DieTrageschule®
Never try to help someone unless they are ready to be helped Jeff Foster
melodi - a kwestia kasku? Przecież dziecku w nosidle/chuście takowego nie założysz, bo byłoby niewygodnie i tobie, i dziecku. Z ochraniaczami sprawa wygląda podobnie. Do tego nie wiem czy tak łatwo utrzymać równowagę z dodatkowym obciążeniem na plecach (kilkanaście kg) - moze być tak, że dziecko zadziała jak "ciężarek" i ciebie wybitą z równowagi przez rower pociągnie za sobą. A czy w ogóle byłoby wygodnie jeździć z takim obciążeniem na plecach? Do tego zakładając, że starsze dziecko moze się obracać, wiercić itd?
wiosenna córa (2011r.) i zimowa córa (2014r.)
A ja trochę rozumiem myślenie melodii. Oczywiście, mając na myśli nie niemowlę, a dziecko powyżej roku. Bo z takim dzieckiem dopiero można jeździć na rowerze.
Tak samo z tymi przyczepkami Chariot/Croozer - są wkładki dla niesiedzących niemowląt, ale do używania przyczepki jako wózka spacerowego. Jako joggera można używać takiej przyczepki dopiero jak dziecko samodzielnie siada, a jako przyczepki rowerowej, jak dziecko skończy rok.
melodi - myślę, że to by wyszło przy 1szej próbie wzięcia dziecka w chuście na rower
wiosenna córa (2011r.) i zimowa córa (2014r.)
Ja się za bardzo nie wywracam (o ile normalnie jadę, a nie się wydurniam, co mi się zdarza ale oczywiście jak jadę sama) a jednak sobie nie ufam na tyle by wozić w foteliku. Polecam więc przyczepkę z takim mocowaniem, że jak rower się wywraca to przyczepka nie
mnie sie to wydaje o tyle bezpieczniejsze ze dziecko w foteliku podczas upadku ma jakąkolwiek szansę ochronienia się, zasłonięcia, odsunięcia nogi czy ręki a takie skrępowane na plecach może tylko patrzec na zbliżające się coraz bardziej podłoże.
Apropo moj maz ostatnio miał wypadek, wjechał w niego facet autem, podobno rower 5 m w jedną stronę, on 5 w drugą, wlasnie sobie wyobraziłam co by było jakby miał F. przywiązanego do pleców... zgon na miejscu. Zresztą w foteliku mogłoby nie byc lepiej ;/
Mały Mysz listopad 2012, Mniejszy Mysz luty 2016
Ja się zastanawiam czy z dzieckiem w chuście byłoby tak łatwo utrzymać równowagę jak myśli melodi..
Bo jednak podczas noszenia środek ciężkości się zmienia i niekoniecznie ewentualny upadek może wyglądać tak jak bez dziecka. Podtrzymanie siebie na nogach i roweru może nie być wcale takie łatwe.
Tak sobie gdybając - w tej sytuacji puszczasz rower i tylko myślisz o własnym i przywiązanego dziecka bezpiecznym upadku. Nie trzeba troszczyć się o rower. Ja zaliczyłam upadek z dzieckiem w foteliku. Fotelik dobry, Hamax, najnowszy model. Boczne osłony, osłony na nogi, dziecko oczywiście w kaski. Mimo tego wszystkiego młoda uderzyła policzkiem o ziemię i fotelik przycisnął jej rączkę do ziemi, bo trzymała się rączką podłokietnika. Jechałam bardzo wolno, rower pośliznął się na piachu i nie dałam rady już go uratować. Mała (jakieś 2 lata) miała zdarty policzek i rączkę.
Co do roweru i chusty - nie praktykowałam, ale wydaje mi się mocno przesadzony ten absolutny zakaz. Przecież nikt z dzieckiem, czy w foteliku, czy w chuście nie jeździłby szybko, sportowo. Rodzic mający dziecko jest dla niego amortyzatorem - myślę że tak jak niosąc dziecko w chuście - nie siedzi twardo na siodełku i pruje przed siebie, ale patrzy na dziury i swoim ciałem amortyzuje wstrząsy.
Natalia
mama Ali 21.11.2006
i Antosia 11.05.2010
Dziewczyny,trafiły do mnie argumenty o foteliku. Potrzebowałam właśnie spojrzenia z innej strony niż moja, bo sama wszystkiego nie przewidzę Więc zaczniemy jeździć dopiero w następnym sezonie. I tak planuję jeździć z nim po lesie bardziej, niż po ścieżkach rowerowych w Krakowie. Właśnie się boję,że samochód we mnie wjedzie bo kierowca zaśpi za kierownicą, że mi dziecko pod koła wbiegnie i się wywrócę, czy choćby pies czy kot. Raczej będziemy jeździć do lasów wokół, i tam się wozić
Dziękuję bardzo za cierpliwe tłumaczenie
'12 Norbi 86 > 66 kg !!!
'Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym.'
Chyba włożę kij w mrowisko, ale przyznam się, że kilka dni temu jechałam na rowerze z młodym w mei tai. Nie było to zaplanowane, ale podobało mi się.
Codziennie odprowadzam go do żłobka jakieś 2km niosąc w chuście lub nosidle i prowadząc rower. Dziecko zostaje w żłobku, a ja rowerem jadę do pracy, a po południu ta sama zabawa, tylko w odwrotnej kolejności: jadę rowerem do żłobka po dziecko, wrzucam go na plecy/brzuch i prowadząc rower wracamy do domu te 2km piechotą.
Kilka dni temu odezwał mi się kontuzjowany kiedyś kręgosłup - myślałam, że dam radę zanieść młodego do żłobka, ale po drodze poczułam, że jednak się przeceniłam. Mogłam go nieść dalej, ale ryzykowałam, że następnego dnia nie wstanę już z łóżka. Wsiadłam więc na rower i przejechałam może z pół kilometra po pustej ścieżce rowerowej, nie przecinającej nigdzie ulicy. I sama się zdziwiłam, ale jechało się naprawdę wygodnie, czego bym się w ogóle nie spodziewała. Czułam się pewnie, dziecko było zadowolone i to, co najbardziej mnie zaskoczyło - nie jechało mi się ani trochę ciężej, niż samej.
Nie odważyłabym się jechać ulicą, ani wąskim chodnikiem, gdzie co chwila ktoś się nieoczekiwanie zatrzymuje i zmienia kierunek spaceru, ani po wertepach. Ale w takiej sytuacji, jak opisana wyżej czułam się w jakiś sposób "rozgrzeszona". Jechałam bardzo ostrożnie omijając na wszelki wypadek innych szerokim łukiem.
Myślę więc, że nie ma co być tak kategorycznym w kwestii "tak lub nie na rowerze", bo życie nas czasem zaskakuje. Ja nie pomyślałbym jeszcze dzień wcześniej, że pojadę z dzieckiem, ale pojechałam i nie żałuję.
Mam podobnie jak Melodi - jeszcze nie zdarzyło mi się wywrócić na rowerze, ale pamiętam kilka sytuacji, ja się wyratowałam przed upadkiem, a rower niestety leżał...
Moje chłopaki :
Mały - 25.04.14, Duży - 12.10.12
Zapraszam do mnie: http://www.chusty.info/forum/showthr...BCno%C5%9Bci-)
Pomarańcza gratuluje odwagi no i rozsądku..... Ja prawdopodobnie też bym wsiadła na ten rower..... Choć z innego powodu na pewno..... Mnie ciekawość by wykończyła czy się da czy się nie da
Mam tylko nadzieję że u mnie skończyłoby się tylko na tej jednej próbie.... Na wszelki wypadek rower rok temu pożyczyłam koleżance i wciąż jest u niej
No wiec zainteresowana tymtematem zrobilam eksperyment
Na codzien woze swojego dziecia (12.kg, 1 i 7 miesiecy) w foteliku z tylu roweru. Jak juz czlowiek sie przyzwyczai do obciazonego tylu (bo np. nie jezdzil nigdy z jukami) to jedzie sie w miare stabilnie.
Potem zamotalam na plecach dziecia i sprobowalam ciut pojezdzic. Bylo koszmarnie niewygodnie, bo dziecko ciezkie a na rowerze bylam w lekkim pochyle. Malemu chyba tez sie ta pozycja nie podobala, bo protestowal. W dodatku nasz punk ciezkosci wychodzil dosc wysoko i mialam wrazenie ze na rowerze jestesmy bardzo niestabilni. Sprobowalam jeszcze jazde na klasyczniej "damce", gdzie siedze prawie pionowo, ale z bardzo obciazonym, ruszajacym sie "bagazem" na plecach bylo jeszcze gorzej...
Pomijajac wzgledy bezpieczenstwa mi z ciezszym dzieckim bylo po prostu niewygodnie i niestabilnie...
Lilith, może faktycznie wygoda zależy od ciężaru dziecka - mój to waga lekka, ledwie 8kg
Rower mam pseudo-górski, więc jazda jest w pochyleniu, ale nie bardzo dużym, kierownicę podniosłam najbardziej, jak się dało.
Tak, czy siak widzę, że niechcący zainspirowałam kilka z was do spróbowania takiej jazdy - ale żeby było jasne: nikogo nie namawiam! Każda mama ma własny rozsądek...
Moje chłopaki :
Mały - 25.04.14, Duży - 12.10.12
Zapraszam do mnie: http://www.chusty.info/forum/showthr...BCno%C5%9Bci-)