Sprawa wygląda tak. Jadzia ma 2 lata 8 miesięcy. Na nocnik zaczęła siadać jako roczniak na poranną kupę, potem stopniowo siadała coraz częściej - tzn. była wysadzana ("kochanie, może zrobisz siusiu na nocniczek?"). Późną wiosną zeszłego roku, a więc gdy miała jakiś rok i 8 miesięcy, doszliśmy do momentu, gdy czasami wołała, ale trzeba było ją jeszcze mocno pilnować i pytać, czy chce siusiu.
Problem jest taki, że wciąż jesteśmy na tym samym etapie. W międzyczasie, jakoś w okolicach drugich urodzin, doszliśmy do momentu, na którym w większości wołała, ale zdarzało jej się, że kilka kropelek poleciało w majtki, a dopiero reszta do nocnika. Od zimy stopniowy regres, i teraz właściwie cofnęła się do etapu sprzed roku dokładnie - nie woła. Tzn. woła, gdy już sika, największym sukcesem są nieco podsikane majteczki, które i tak trzeba zmienić. Jeśli ją pilnować, i co 2-3 h namawiać na siusiu, jest ok, ale przecież nie o to chodzi. O odpieluchowaniu w nocy nawet nie ma mowy, pielucha rano ciężka jak u rocznego dziecka...
Sama nie wiem, co robić. ZUM już parę razy wykluczaliśmy. Fakt, że stresu ma dziecko teraz pod dostatkiem, bo wywiozłam ją na postdoka do Niemiec, ale z drugiej strony całą zimę i wiosnę było podobnie, a siedzieliśmy wszyscy w Wwie i żadnych stresów większych niż to, że zgubiła jej się ukochana lalusia na 5 minut, nie było. Gdyby nie to, że Jadzia zostaje w żłobku, mielibyśmy pewnie problem z przedszkolem... Ale i panie w żłobku przebąkują, że Jadzia "mogłaby tyle nie siusiać".
Naprawdę staram się być hiper spokojnie nastawiona, nie krzyczę, nie denerwuję się - no dobra, czasami mi puszczą nerwy, gdy mi Jadzia zasika również moje spodnie. Ale ona też wydaje się w związku z tym nie mieć traumy z moim nastawieniem do jej siusiania - jak zrobi siusiu, potrafi powiedzieć z rozbrajającą szczerością: "Mamusiu, obawiam się, ża zasiusiałam prawdopodobnie ostatnie majteczki. To nic, wypierzemy i będą jak nowe". Hyyyy. Żadnych śladów traumy.
Miał ktoś tak? Czy to nie jest jednak za długo? Czy ja jakoś mogę jej z tym sikaniem pomóc?
Właściwie to już nie chodzi o odpieluchowanie, bo pieluchy to ona tylko w nocy widuje, tylko o posikiwanie...