Dzisiaj zamotałam małego w kiesoznkę, a że upał to miał gołe nogi i mąż wszczął alarm, że małemu nóżki sinieją i panikę zasiał i go rozmotałam i tyle było ze spaceru...
Czy ja go za mocno związałam? Czy co? Wydawało mi się luźno, inaczej by chyba wisiało i nie umiałabym go ułożyć należycie. Podpowiedzcie coś. Czy Waszym dziecią też się zmienia kolor skóry?
W ogóle mam problemy z motaniem synka, bo nie dość, że jest mało chętny to strasznie ruchliwy i ciężki (prawie 7kg) i bardzo trudno mi go dobrze ułożyć zanim się wścieknie.
Jeśli temat był to sorry, ale nie znalazłam, a szukałam naprawdę