wybrałam sie wczoraj do rodziców bez czegokolwiek do noszenia. najpierw moje dziecko wladowało mi się na plecy domagając się, tego co mu się należy, potem zaczęło byc niesamowicie marudne. chcąc nie chcąc zmotałam na biodrze prześcieradło z kory i wsadzilam marudę - efekt - przewidywalny - błogi spokój i zadowolenie. eeehhh...to się uzależnienie nazywa