Nie wiedziałam,gdzie mogę to napisać,więc stworzę tutaj osobny temat,gdzie możemy dać upust swoim emocjom związanym z przypadkami złego noszenia/wożenia dzieci.
Byłam dzisiaj na rynku w Krakowie, i zostałam porażona ilością ludzi noszących dzieci jak szmatki lub wożących ich jak starą szafę na taczce!
Po pierwsze: Około miesięczne niemowlę,może nawet mniej,owinięte kocem w taką poczwarkę,przyczepione PIONOWO zapięciem w spacerówce-parasolce.
Mam zasadę nie wtrącać się,ale mojego nie-męża aż nosiło i mu się nie dziwię.
Po drugie - kolejne małe około 2 miesięczne ale głowy nie daję,dziecko w nosidle, takim zwykłym wieszaku, bezwładnie opadające i lecące na wszystkie strony.
Kolejnym kwiatkiem tuż przy sukiennicach była Pani także z niemowlęciem w wózku parasolce, dziecko jeszcze siedzieć nie umiało,i było tak wygięte w tym wózku że szok
Po prostu witki opadają. Nie wspomnę o cudownych wózkach 3w1 i ilości osób wożących w nich dzieci ciągle,używając fotelika samochodowego zamiast gondoli.
No i potem taka osoba z 3 razy omota się chustą,i stwierdzi,że to nie dla niej. Po latach wyjdą wady postawy,i to na chustę będzie, bo przecież nie na fotelik/parasolkę/czy noszenie dziecka na rękach które bezwładnie wykręcając się zwisa
Macie jakieś super rodzynki z osób spotykanych na ulicach?
Ja po dzisiejszym dniu po prostu nie mogłam...