Macie czasem takie uczucie? Nie chce mi się nosić. W głowie mam plan na nieodwracalną redukcję do 1-2 sztuk. W drodze wózek spacerówka. I już widzę siebie pomykającą w pięknych bucikach, z wszystkim pod ręką w wózku. Żeby nakarmić nie trzeba będzie rozwijać się ze szmat i ciągać ich po chodniku. I Jacka będę mogła ładnie ubrać, i siebie (na razie J. w samych pajacach i bodziakach, a ja tak, żeby byłoż wygodnie i się nie zawijało przy wiązaniu).
Do tej pory, od samego urodzenia Jacka wszędzie byłam w chuście (użyłam wózka 3 razy). Chyba mi ten szał przechodzi.... albo przychodzi zmęczenie (J. waży już 10kg, jest wielki, a Basia też mnie potrzebuje...). Wróci mi ta chustowa miłość?