hej dziewczyny.
postanowilam przypomniec wam moja skromna postac,bo od mojego ostatniego posta uplynal chyba caly rok.
z forum zrezygnowalam i swiadomie i nieco z braku czasu,kto siedzi tu dluzej wie o czym mowa.
przyczyn tak naprawde bylo kilka,wiadomo winny sie tlumaczy :
-prawie roczny baaaaardzo ograniczony dostep do internetu, komputer mialam wlasciwie tylko w weekendy,nie kazde i najwyzej godzine ,wiec mialam "do zalatwienia" znacznie wazniejsze sprawy niz pisanie postow
(wybaczcie )
-jak moze ktos pamieta rok temu przyszedl na swiat Mikolaj,dziecko tylez cudowne,rozesmiane,sliczne i wdzięczne,co energiczne,zywe (no przeciez ),szalone,
a podjudzane do szalenstw przez swoją starsza siostrę takze sklonne do zabaw ryzykownych
-okazalo sie ze wraz z siostrą Bianką brat Mikolaj tworza parę tak absorbujaca moja uwagę,że na niewiele innych rzeczy mialam czas,wlacznie z jedzeniem wskutek czego stracilam na wadze jakies 12 kilo
- przez prawie rok bylam slomiana wdowa,wiec obowiazek i zaszczyt opieki calodobowej nad ta szalona dwojka zlecial mi z hukiem na leb.
to tak z grubsza.
a teraz? nie wiem czy jeszcze tu wroce,okazalo sie ze bez forum da sie zyc,choc na poczatku,kiedy jeszcze moglam pisac,sama sie trzepalam po lapach ,zeby znow nie wsiaknac.
jakkolwiek glupio to zabrzmi chcialam tez pozbyc sie pewnych "nalecialosci" bycia chustomanka ( chusteryczka? nawet zapomnialam jaka mam range )
zauwazylam ,ze wielu,zbyt wielu sprawach forum zaczelo byc dla mnie ostateczna wyrocznią i jest w tym wylacznie moja wina.
bycie znow mama malenkiego dziecka chcialam zaczac na swiezo.bez porad z zewnatrz,choc oczywiscie w przypadku Bianki niejednokrotnie pupę nam ratowaly.
ale zeby nie bylo ze tak sie odcielam zupelnie: Mikolaj spal ze mną ,ekhem...wlasciwie spi nadal...
jedzenie wylacznie domowe
wiwat karmienie piersią
nocnikowanie od 8 miesiaca i inne cudowne rzeczy o ktorach mialabym slabe pojecie gdyby nie Wy.
heh wiem ze pojawi sie pytanie o noszenie...
otoz niestety nic z tego.
Miki okazal się dzieckiem calkowicie niechustowym. tylko ja i on wiemy ile trwalo przekonywanie go do tego, w koncu poddalam sie liczac ,ze moje ramiona jakos wytrzymają ten slodki ciezar, przypomne ,ze maly urodzil sie z wagą powyzej 4,5 kg i wzrostem 65 cm.
poza tym nasza sytuacja finansowa byla w pewnym momencie tak dramatyczna,ze zaczelismy wyprzedawac co sie dalo,ale o tym cicho sza, o czym sie nie mowi tego nie ma
no i tyle na razie chcialam Wam przekazac z linii frontu.
oddech poki co zlapany,wiec moze jeszcze tu zawitam,choc ciezko tak sie wgryźć znowu,tyle nowych postaci,szczerze to mialam wrazenie jak sie logowalam,ze nikogo ze starej gwardii nie bedzie .
pozdrawiam wszystkich serdecznie