Dziewczyny, podpowiedzcie, bo boję się ze jestem wyrodną matką
Wózka nie używam w ogóle. Nie ogarniam poruszania się wózkiem po stolicy, a żeby zacząć spacer muszę go własnoręcznie wynieść z 1 piętra (a jest duży i ciężki). Wyjść z wózkiem w ogóle nie przewiduję. Baśkę całą zimę przenosiłam w chuście i wózek odkurzyłam dopiero w maju. Wkrótce kupię kurtkę do noszenia i tak będziemy się z Jackiem przemieszczać.
I tu pojawia się moja wątpliwość: kupować Jackowi kombinezon zimowy czy nie?
Po Basi chyba już kombinezonu nie mam (różowy i prawdopodobnie trafił do córeczki mojego brata). W foteliku samochodowym, ze względów bezpieczeństwa wożę dzieci bez kurtek. Samochód garażujemy, żeby do niego wsiąść nie musimy wychodzić na zewnątrz budynku. No ale trzeba jakoś wysiadać - żeby donieść fotelik do miejsca docelowego. Czy siarczystą zimą wystarczy poprzykrywać dziecko grubym kocem? Jakoś tak chcę oszczędzić sobie niepotrzebnych wydatków, tylko pytanie brzmi, czy kombinezon może być zbędny?? Kombinował ktoś kiedyś tak jak ja?