Byłam z 6-tygodniową Tosią u pediatry, była tam też fizjoterapeutka bobath. Weszłam zamotana w kieszonkę. Pani fizjot. od razu stwierdziła z humorem że zaraz się ze mną będzie kłócić. Bo ją na szkoleniu uczyli że chusty to zło...
I tak:
Dziecko ma słabo uwodnione dyski międzykręgowe więc pozycje pionowe są niewskazane. Dzieci noszone tradycyjnie zamotane są na mamach pochylonych - bo kobitki noszą/nosiły do pracy w polu, tak więc dziecko w pionie nie było bo zarówno na plecach jak i z przodu pochylonej mamy leżało raczej w poziomie...
A jak my spacerujemy z zachustowanym maluchem to jesteśmy wyprostowane i dla dziecka zbyt duże jest to obciążenie.
Co o tym myslicie?