Mi na szkole rodzenia i potem w szpitalu przy porodzie mówili, że karmienie piersią nie musi oznaczać rezygnacji z czegokolwiek, włączając w to alkohol. I nawet można było dostać tabelki z wytycznymi po jakim czasie od wypicia np. kieliszka wina można bezpiecznie karmić (oczywiście tłustym drukiem były wypisane wszystkie zastrzeżenia itp.). To było chyba w ramach popularyzowania karmienia piersią w Stanach .
no właśnie to mnie boli i złości - takie wsadzanie ludzi do pierwszej z brzegu szuflady, aby się za dużo nie natrudzić w procesach analizy i syntezy. tylko, że w przypadku lekarzy pretensje me wzrastają, jako, że to zawód zaufania publicznego i powinien reprezentować adekwatny poziom etyczny. no ale:
urocza dyskusja się wywiązała, z przyjemnością ją przeczytałam
przychylnym dziękuję za przychylność, na szczęście mogłabym Was wymienić tu sporo a sceptycznym dzięki za wypowiedź
Truscaveczka, obecnie jestem kapustoholikiem na odwyku, za to Twoje posty tchnęły we mnie orzeźwienia niczym rasowa kiszonka
ja, podobnie jak zapewne każda z Was, mam na uwadze dobro i zdrowie moich dzieci i m.in. z tego powodu jestem na forum - bo daje mi inspirację do lepszej, bardziej świadomej codzienności. dlatego też nie ochlewałam się spirytem ani sześciopakami, w ciąży i przez pierwsze pół roku nawet alku nie tknęłam, nie palę, nie narkotyzuję się, odżywiam się racjonalnie, karmiłam dzieci piersią i usiłuję robić to nadal, nosiłam w chustach, dokształcam się w teorii rozwoju i bawię się z dziećmi i... mam z tego frajdę. ale, podobnie jak livada, nie mam ochoty być męczennicą dla idei. bo co komu z tego?
{baTonik} & {NasteczkaPółCiasteczka} 12.01.12
karminek myślę że jesteś najlepszą mamą na świecie i niczym krzywdy swojemu dziecku nie robisz.
i dobrze piesze z tym łykiem piwa, a jak ktoś nie rozumie to już jego problem.
Nie sądziłam, ze na forum znajde az tylu zajadłych zwolenników i obrońców picia alkoholu podczas karmienia dziecka, mam podobno bardzo uświadomionych i rezygnujących ze swojej wygody na rzecz dziecka, ale alkoholu broniących zaciekle. Bo jak nie jedno piwko, to chociaż łyczek być musi.
Tak czytałam całą organizacje i przygotowania, po to żeby sie napić. Odliczanie, odmierzanie, ściąganie pokarmu, liczenie czasu, tylko po to zeby wypić. Nie twierdze ze alkohol to zło. Ale jak ma aż taki wpływ na zycie to nie jest to dobra sytuacja.
Ciekawe ze na forum można dostać opr za wszystko za wspomniany syrop glukozowi-fruktozowy ( u nas odpada bo rodzina jest na Montiqnacu, więc nie trafiłaś) za podanie dziecku cukru! czy inne rzeczy, alkohol jest za to zaciekle broniony.
Nie oceniam, nie wiem ile i kiedy pijecie, ale szanujcie to ze ktoś może nie pić alkoholu przez okres ciąży i karmienia, i nie chciec przestawiac swojego zycia pod "łyk" alkoholu.
Ostatnio edytowane przez klusiecka ; 28-08-2012 o 08:20
nikt tu nie pisał że pije podczas karmienia
babeczki raczej piszą, że popijają pomiędzy karmieniami - i to w tych zdecydowanie dłuższych przerwach
ale każdy robi jak chce i nic drugiej osobie do tego
jedni żyją normalnie
drudzy kultywują polską postawę Chrystusa Narodów
klusiecka, teraz idź przeczytaj sobie etykiety tego co jecie
jogurtów, słodyczy, napojów słodzonych itp
widzisz tam syrop glukozowo-fruktozowy? wiesz że dla dzieckajest groźniejszy niż ten nasz alkohol?
koniec OT
Wybacz Klusiecka, ale znacznie większym autorytetem w tej kwestii jest dla mnie pani Monika Staszewska niż osoby dla których alkohol to samo zuo. I zanim zaczniesz po tym stwierdzeniu wyrokować, jak złą i egoistyczną matką jestem, proponuję, żebyś się dowiedziała, jak wyglądało moje picie w trakcie karmienia piersią.
nie musi - może. wolny wybór.
dowolność w spożyciu pewnego produktu w znikomych ilościach, której autorytety w dziedzinie doradztwa laktacyjnego nie negują.
przypomnę, nikt tu nie napisał jeszcze o problemie z alkoholem, alkoholizowaniem siebie i dziecka, nałogiem, przymusie spożycia jakiejkolwiek ilości alkoholu.
{baTonik} & {NasteczkaPółCiasteczka} 12.01.12
a ja rozumiem klusiecką
i tak sobie pomyślałam, że jakby mnie zapytano czy piję karmiąc dziecko a byłby to ten jeden łyk od męża - to po prostu powiedziałabym "NIE" bo to nie jest picie
a jak już zaczynamy dywagacje to to jednak picie - a picie w ciązy czy przy karmieniu uważam za zuo )
i żeby nie było ja uwielbiam alkohol -
a o syropie glukowozo - fruktozowym dowiedziałam się niedawn i to wcale nie z tego forum )
My nie mamy tego problemu, bo mieszkamy w mieście, taksówki sa powszechnie dostępne. Jest przecież tylu rodziców bez prawa jazdy i jakoś sobie radzą
Tu nikt alkoholu nie broni, ale raczej sprzeciwia się niezgodnym z prawdą twierdzeniom i oceniającym i niesłusznym osądom.
No ja nie wiem, matematyka w podstawówce wystarcza mi żeby w pamięci oszacować kiedy mogę znów karmić, ale rozumiem, że dla kogoś to może być wielki wysiłek takie liczenie, odliczanie i odmierzanie
Nie oceniasz tylko sugerujesz,m że m. in. autorka ma problem z alkoholem.
Naprawdę nie widzisz różnicy między trzeba, a można?
mama Tolka 01.08.2011 i Sary 27.04.2014
Klusiecka, ty serio masz jakiś problem z alkoholem, że tak go usilnie wmawiasz innym? I tak cię nikt nie przekona, że są ludzie, którzy nie podporządkowują swojego życia kolejnej flaszce, a ogarnięcie kwestii, że po wypiciu lampki wina nie można od razu nakarmić dziecka, nie przerasta ich szarych komórek.
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
Mieszkam w dużym mieście, jeśli stanie się coś bardzo poważnego i tak wezwę pogotowie, jeśli nieco mniej - spokojnie poczekam na taksówkę.
Co do gwarancji - no nie ma, ale np. w tej chwili moje dziecko ma prawie póltora roku i jest jednak względnie przewidywalne, jeśli wiem że ma ciężką noc i będzie budzić się co chwile, nie piję. Zawsze też może do niej pójść Małż z mlekiem zbożowym (dostaje niekiedy kiedy jestem w pracy).
Nie oceniasz? No nie wiem, IMO stwierdzenie, że ktoś kto chce się napić pół lampki wina wieczorem ma problem i jego życie jest podporządkowane alkoholowi to chyba jednak jest ocena Wiele dziewczyn, w tym ja, napisało dokładnie ile i kiedy piją, i chyba ciężko to uznać za sytuację problematyczną, ale ty nadal odnosisz się do sytuacji pocia i karmienia w ogóle, adresując równocześnieswoje słowa do nas konkretnie. Dla mnie to albo niezrozumienie, albo manipulacja.
Ja nie mam żadnego problemu z tym, że ktoś karmiąc nie pije ani kropelki, bo takie ma przekonania, nikogo nie przekonuję, bo cóż mnie to w gruncie rzeczy interesuje? Natomiast mam wrażenie, że to dla Ciebie - wbrew temu co napisałaś powyżej - to że ktoś ma inne podejście jest problemem, i nie widzę z Twojej strony prób uszanowania odmiennych decyzji.
Edit: Tak mi jeszcze przyszło do głowy, że jednym z powodów dla których ten temat jest tak problematyczny jest niska kultura picia alkoholu w Polsce. Ciągle jeszcze dla wielu napić się to synonim na...nia się wódą do nieprzytomności, a picie okazjonalne to cztery piwa do obiadu. Na drugim biegunie są z kolei Ci, ktorzy też tak rozumieją te pojęia, ale dla odmiany uważają że alkohol to zuo każdy kto go używa ma problem Wielu osobom nie mieści się w głowie, że można czerpać radość z lampki wina, jednej, i więcej nie pić. Alkohol jest dla ludzi (dorosłych, dodajmy), trzeba umieć z niego korzystać i tyle. Pod tym względem jesteśmy bardzo do tyłu w stosunku do wielu krajów europejskich niestety
Ostatnio edytowane przez livada ; 28-08-2012 o 09:11
Moje DziewczynKi: marcowa Kasia (2011), październikowa Kalinka (2013) i kwietniowa Kaja (2016)
Uderz w stół. Po pierwsze nikt nie użył słowa alkoholizm. Po drugie uzależnienie to nie ilość ale niemożność zrezygnowania I ja się absolutnie zgadzam z tym co napisała klusiecka. Szczególnie, że już samo napomknięcie o tym, że można by było jednak zrezygnować wywołuje tyle agresji.
a ja odpowiedziałam zgodnie z prawdą, co spożyłam, kiedy i w jakich ilościach, bo zależało mi na trafnym rozpoznaniu przyczyn zaburzenia (OZT). co więcej, nie uważałam i nie uważam tego nada za karygodny postępek, do którego się trzeba specjalnie "przyznawać". nie fantazjowałam wtedy na temat spostrzegania mojej osoby jako alkoholiczki, optymistycznie i - mierząc swoją miarą - założyłam dobrą wolę po stronie lekarki. i doświadczyłam przykrości. nie tylko w kwestii alkoholu, równie zdegustowana była noszeniem w chustach i oceniła mnie jako matkę, która niszczy kręgosłupy dzieciom.
na szczęście - co należy oddać zespołowi, który się mną zajmował, zdecydowana większość personelu prezentowała nie tylko wysoki poziom kompetencji zawodowych, ale i kultury osobistej.
Ostatnio edytowane przez karminek ; 28-08-2012 o 09:11
{baTonik} & {NasteczkaPółCiasteczka} 12.01.12
tak sobie myslę, że niektórzy lekarze (i inni)) traktują nas jak bezwolne głupie kukły
łatwiej zakazać i zbrukac niż wytłumaczyć, prawda?? )
jak to jeden lekarz mówił "wszyscy kłamią" więc ona założyła, że kłamiesz tak i Ty mogłaś założyc, że ona kłamie
zdecydowanie nadmiar wiedzy to władza )) i zdecydowanie szkodzi ludziom, bo nie umieją z niej korzystać
tak wiem - pod prąd jest twierdzenie, żeby nie mówić lekarzowi całej prawdy
ale co tam
edit - zresztą, ... co to jest prawda