był już kiedyś watek o lanolinowaniu otulaczy wełnianych, ale chciałam się z wami podzielić moimi najnowszymi doświadczeniami.
uparłam się, że w dzień i w nocy będę używać dla julki otulaczy wełnianych. ponieważ mała CIĄGLE je to wyzwanie tym większe, bo i odpowiednio dużo sika..
zrobiłam najpierw tradycyjnie: rozpuściłam lanolinę w ciepłej wodzie i włożyłam otulacz na całą noc. potem wypłukałam, wycisnęłam w ręczniku i wysuszyłam. tak "spreparowany" otulacz radził sobie całkiem dobrze, ale nie idealnie....
zrobiłam więc tak:
do lekko ciepłej wody wlałam lanolinę i rozmieszałam. włozyłam otulacz. na wolnym gazie podgrzałam to wszystko do wrzenia i gotowałam wolniutko pare minut. potem zostawiłam do wystygnięcia i wchłoniecia na jakieś 6 godzin. przy płukaniu postanowiłam otulacz dodatkowo trochę "przestraszyć", czyli sfilcować. wypłukałam więc naprzemiennie w gorącej i zimnej wodzie (trzeba uważać, żeby nie przesadzić ).
po tej operacji otulacz trzyma na mur beton