Witam,
to mój pierwszy post, mam nadzieję, że w dobrym miejscu.
O szczegóły wiązania pewnie jeszcze wypytam. Na razie mam problem z chustowaniem w ogóle.
Jestem mamą trzymiesięcznej córeczki. Chustowanej, choć nieregularnie - od trzeciego tygodnia życia. Wiązałam ją w kangurku, mała bardzo ładnie się uspokajała i zasypiała. Pod koniec drugiego miesiąca zaczęło być trudniej, mała coraz częściej zaczynała płakać i nie zawsze udawało mi się ją zawiązać.
Wreszcie dałam za wygraną na jakiś czas - i to był chyba błąd. Teraz już w ogóle nie jestem w stanie jej zamotać. Kangurek może być dla niej zbyt trudny do wytrzymania (tzn sam czas wiązania), więc staram się w kieszonkę - ale też bez powodzenia. Córa płacze i pręży się tak, że nie mogę dobrze ułożyć materiału pod pupą, nie mówiąc już o dociągnięciu. Kiedy tylko dam za wygraną i zrzucę chustę - spokój, nawet jeśli nadal trzymam ją w tej samej pozycji.
Przerywanie wiązania, chodzenie po mieszkaniu - nie pomaga, denerwuje się samym faktem, że czuje chuste. Dziewczę ruchliwe bardzo i chyba fakt unieruchomienia ją denerwuje...
Jakieś rady? Bardzo mi zależy, żeby nosić, lubię to i fajnie się czuję, kiedy mała tak do mnie przytulona... ale kiedy dziecko wrzeszczy, to żadna przyjemność