Witam,
już trochę śledzę to forum, najpierw pod kątem pieluch wielorazowych-jeszcze przed urodzeniem mojej córeczki, a następnie, to już po narodzinach, pod kątem chustonoszenia Przepraszam, że tak późno się witam, ale należę raczej do osób, które obserwują, a dopiero po jakimś czasie zabierają głos jak już mają coś do powiedzenia
Tak jak wspomniałam wcześniej, moja przygoda zaczęła się od pieluchowania wielorazowego, jeszcze przed narodzinami Magdusi miałam już całą wyprawkę pieluchową. Ale początki okazały się nie takie proste, córeczka urodziła się bardzo maleńka, wszystkie pieluchy były za wielkie, nawet te rozmiary S, do tego maleńka dużo płakała, ja stawiałam pierwsze kroki jako mama i trochę mnie to przerosło. Ale po dwóch miesiącach powróciłam do tematu i teraz nie wyobrażam sobie inaczej pieluchować jak wielorazowo (no jeszcze na noc muszę znaleźć dobre rozwiązanie , bo póki co używamy jednorazówek, ale ekologicznych).
A co do chustonoszenia, to moja Magdusia jakieś dwa tygodnie po porodzie coraz częściej płakała, miała problemy przy jedzeniu, często się budziła, a ja z mężem zachodziłam w głowę co się dzieje, czy brzuszek ją boli, kolki ma, może za mało pokarmu mam Zaczęłam przeglądać na allegro różne chusty coby jakąś zakupić i mieć córeczkę bliżej siebie, jednak totalnie nie znałam się na temacie. Dzięki Bogu natrafiłam na ogłoszenie o warsztatach z chustonoszenia we Wrocławiu Wartszaty prowadziła Marzena z zachustowani.pl i skutecznie nas tym zaraziła (nas tzn.mnie i mojego męża). Zakupiliśmy po warsztatach swoje chusty i początkowo nieśmiało raz na kilka dni zaczęliśmy wiązać Magdusię w chustę. Moja córeczka miała jednak coraz większe problemy z jedzeniem, spaniem, coraz więcej płakała i nie dało się jej już położyć do snu na płasko, bo po kilkunastu minutach zaczynało jej się mocno odbijać, było słychać jak próbuje coś odkrztusić. Dlatego żeby maleńka się wysypiała, to albo siedziałam z nią na rękach po kilka godzin trzymając ją pionowo na klatce piersiowej albo coraz częściej ją chustowałam (potrafiła wtedy w chuście przespać po 3 h). Oczywiście wszyscy wokół mówili, żeby jej tyle nie nosić na rękach, bo nauczymy, później będzie problem, a ja wiedziałam, że muszę tak robić, żeby jej pomóc, ale i tak miałam mały mętlik w głowie. W końcu trafiliśmy do dobrego pediatry, który zdiagnozował refluks u Magdusi. Oczywiście opowiadaliśmy mu, że praktycznie córeczka śpi cały czas w pionie albo na rękach albo w chuście, no i karmię ją prawie co 1 h, bo jak już jej się wszystko poodbija to maleńka znowu jest głodna. Jak zapytał czy przybiera na wadze i powiedzieliśmy, że całe szczęście, że tak, odpowiedział, że przybiera, bo bardzo dużo robimy- wtedy poczułam, że to co robimy ma sens i niech inni sobie gadają co chcą, najważniejsze, że przynosimy ulgę Magdusi i córeczka zdrowo się rozwija .
Później, przesiadując ze śpiącą Magdusią na kanapie (jej sen ostatnio jest bardzo wrażliwy, że nawet mając ją w chuście niewielie jestem w stanie podziałać w domu), coraz częściej zaczęłam zaglądać na to forum i dzięki temu jeszcze bardziej nabierać pewności, że dobrze robię. Cieszę się, że tu trafiłam, bo czytając Wasze posty czuję podobieństwo sytuacji, zrozumienie i wiem, że nie jestem jedyną chustomamą za którą ludzie się dziwnie oglądają No i moja mania chustowa robi się coraz większa, bo mój stosik powiększa się powoli i ciągle oglądam nowe chusty jakby tych było mało Dużo też opowiadam mężowi o tym co przeczytałam na forum i czasami jak się nad czymś zastanawiam, mam jakiś dylemat, to on się śmieje, czy na forum o tym nie piszą Jak widać wciągnęłam się już bardzo
I to tyle z mojej strony, trochę się rozpisałam
Pozdrawiam z Oleśnicy (blisko Wrocławia) wszystkie chustomamy!
Zuzia