katia w koncu do mnie zawitala...dwa lata sie przed nia bronilam
przyjechala sztywna jak deska i plaska ... po wymeczeniu, wypraniu i porzadnym wyhamakowaniu lezy sobie mieciutka na poleczce i czeka na zimorodka
kolory - wcale do siebie nie pasuja i sa zarowiaste i wogole mi sie nie podoba - a jednak tak przyjemnie sie na nia patrzy
zamotana tylko zyskuje...
paskudna chusta...
katiuszoholiczka nie jestem...chyba...jeszcze....