Nie jestem ortodoksyjna jeśli chodzi o wielo ale niestety pupa naszej Marysi jest.
Planujemy okło dwutygodniowy wyjazd w sierpniu jak będzie miała 7 miesięcy. Planujemy jechać do Szczyrku (ze Szczecina), nocując po drodze u różnych znajomych i zahaczając o Woodstock (nie będziemy mieszkać w tym zgiełku i brudzie tylko w lesie gdzie cisza i spokój). Zastanawiam się mocno co z tymi pieluchami zrobić ? Przecież nie będziemy prać wielorazówek podczas takiego wyjazdu.
Mam kilka pomysłów jak sobie poradzić:
- Kupimy pieluchy i wkłady jednorazowe biodegradowalne. Jednak nie wiem które i czy na pewno nie będą podrażniać. Nie będziemy też wozić całego bagażnika pieluch więc trzeba coś jeszcze mieć.
- Może jednak czasem będziemy prać więc weźmiemy trochę tetry. Łatwo będzie ją przeprać i szybko wyschnie no i tetra jest najlepszym "lekarstwem" na czerwoną pupę. Mam taki pomysł żeby suszyć zasikaną tetrę. Nie po to żeby użyć ponownie, ale żeby ją przechowywać aż nadarzy się okazja do prania. Po co wozić mokre zasikane pieluchy jak można trzymać suche zasikane pieluchy . Liczę również na to, że pod wpływem marchewki kupki będą nie tak często jak teraz.
- Jeśli tylko nadarzy się okazja będziemy zdejmować pieluchę i może spróbujemy używać nocnika.Tylko jaki nocnik będzie najlepszy?
- Ostatni patent jaki mi przyszedł do głowy. Jak już zabraknie nam pieluch wszelakich to może na zwykłą jednorazówkę położyć wkładkę mikropolarową żeby pupa nie dotykała tej chemii?
- Może jeszcze jakieś alternatywne wkłady jednorazowe? Np. lignina, podpaski? I jeszcze jakieś dobre smarowidło pewnie by się przydało.
Macie jakieś doświadczenia tego typu? Boję się że upał, długa podróż i niewłaściwa pielucha zrobią z pupy Marysi jakąś masakrę.