Dziecię mi się powli odpieluchowuje. Ma 18 miesięcy, pokazuje, jak chce siusiu (tak pi razy oko, ale kuma o co chodzi). Uwielbia nosić majteczki, przesypia noc na sucho i ogólnie interesuje ją temat.
Zastanawiam się, żeby zrobić krok naprzód i ją odpieluchować, bo wydaje mi się, że jest dobry moment, a nie wiem, co będzie, jak go przegapię.
Pytałam się w żłobku, jaką mają politykę i panie powiedziały, że takich małych dzieci one nie wysadzają. Dopiero, jak przejdzie do średniaków (od 2 lat).
Ja rozumiem, że nie będą za nią biegać i pytać, czy chce siusiu. No i fakt, że jak się bawi z innymi dziećmi, to nie wiem, czy będzie pamiętać, że jej się chce na nocnik.
Z drugiej strony, jak jej nie spróbuję przestawić na majty, to nie będę wiedziała. Dodam, że nie chodzi mi tu o 'trening', tylko bardzo wyluzowane 'wzmacnianie pozytywne'.
Dodatkowo, nie planuję w ogóle podnosić tematu w żłobku, dopóki nie będę wiedziała, że młoda potrafi zwrócić czyjąś uwagę, że jej się chce siusiu, no bo nie oczekuję, że ktoś będzie ją obserwował tak, jak ja.
No i teraz pytanie. Czy ją spróbować odpieluchować? I co ze żłobkiem? Jeśli będzie pokazywać, że chce siusiu, to jednak powiedzieć, że mi zależy, czy zgodzić się na to, żeby w żłobku była w pieluchach?
Dodam, że żłobek jest prywatny, 1 opiekunka na 3 dzieci. Piszę to tylko dlatego, że gdyby była w państwowym w Polsce, gdzie jest 20 dzieci na opiekunkę, to oczywiście sytuacja byłaby inna.
Co o tym myślicie?