Mnie też cena zniechęca. Handmade też - jak młody się urodził zamówiłam zestaw od jednej z mam szyjących, bo tanich chinek jeszcze nie było - te pieluchy niby onsize były. Najpierw za duże, teraz za małe, przepuszczające, szybko wyblakły. Tylko moje samozaparcie i nie zwracanie uwagi na drobne przecieki pozwoliło mi na stosowanie ich przez jakiś czas, aż kupiłam zestaw chinek. Idealne nie są, ale są i służą do dzisiaj. I wyglądają dobrze, w przeciwieństwie do poprzednich, których nawet wstyd mi byłoby sprzedać. Niestety, dla mnie cena większa od 40 - 50 zł jest zaporowa, dlatego nie wymieniałam nigdy pieluch i nie chwaliłam się "stosikiem".
A półprodukty w krajowych, eko, czy nie chińskich pieluchach to skąd pochodzą? Nie z chin czasem?
Natalia
mama Ali 21.11.2006
i Antosia 11.05.2010
A niekoniecznie. Są świetne półprodukty produkowane w Finlandii, Australii, USA. Nie muszą być z chin, chociaż w większości pewnie sa z Chin. Można też znaleźć świetnych polksich producentów polaru, weluru a i pul chyba polski juz jest. Ja osobiście produkcji chińskiej nie lubię, nie przez wzgląd na jakość (bo coraz częściej jest porównywalna). Ale te chińskie rączki.... Eh.
syn 2007, córka 2010, syn 2016 Mamine na fb PituPitu
nie nie zniechęca mnie...
po pierwsze myślę że cena rzecz względna
a po drugie to jak by mnie miała zniechęcać, to cena jednorazówek też by mnie zniechęcała, a już w ogóle jak bym pomyślała o tym przed czasami dzieciowymi to samo posiadanie dzieci by mnie przerażało - bo tyle 'trzeba' wydać żeby 'wyglądać' na super eko rodzica wspierającego tylko rodzimą gospodarkę
Poznań w chuście zaprasza!!!
Cena nie jest tylko wypadkową kosztów i zysku ale także nadaję tzw. psychologiczną wartość dodaną - kupując drogo klient ma wrażenie, że należy do wybranej, nielicznej grupy osób którą na to stać. Eko w pojęciu marketingowca = drogo. I jeszcze przeświadczenie, że "nie stać mnie na kupowanie taniego chłamu" nabija koniunkture. Czytałyście pewnie w WO o tym, że większość kremów na rynku chemik jest w stanie zrobić za 20 zł ? IB tutto jest szyte w chinach, co przy masowości produkcji pewnie daje koszt w wysokości 1-2$ razem z materiałami. Cała reszta to marketing i fakt, iż wbrew pozorom sprzedawanie tanio się nie opłaca ( półka klientów do których skierowany jest ten towar jest zamożna i nieufnie podejdzie do spadku cen) To tak jak z kremami - krem za 5000 zł nie jest 10 razy bardziej skuteczny niż ten za 50, tak samo jak pielucha za 50 nie jest dwa razy bardziej chłonna, użyteczna itp. niż ta za 100 zł. Z marketingowego punktu widzenia każda kolejna sztuka wyprodukowanego towaru jest tańsza niż pierwsza lub jedyna. Skoro naszym forumkom opłaca się szyć pieluszki handmade za 30-50 zł (koszty+zysk) to faktyczna cena firmówek powinna być o połowę niższa. A jest dwukrotnie wyższa! Bo tak nami kręci maszyna kupowania ot co...całe eko, fair trade to kolejny szyld żeby nam coś wcisnąć tylko, że drożej i ładniej opakowane. I albo się dajemy albo nie
Mery&Mariu->Fifi&Lilu
http://www.dpp.warszawa.pl/
Z pierwszą częścią wypowiedzi zgodzę się na 100%. Tak to już jest. Jeśli sprzedajemy ekskluzywne towary niemalże na pograniczu sztuki i designu (nawet jeśłi to do dupy jest ) to niestety nie może być tanie. Po ta wysoka cena nadaje temu towarowi rangi i nie dotyczy to tylko pieluch, ale i odzieży, żywności, sprzętu - płacisz za markę.
Ale czy jest to takie działanie wprost proporcjonalne??? No nie wiem. Gdyby nasze forumki chciały zabłysnąć na świecie i stać się marką rozpoznawalną wszędzie jak IB to chyba raczej nie uda im się utrzymać takich cen. Raz: nie sa to już firmy jednoosobowe (albo i nie firmy jak nasz handmade czasami) ale firmy zatrudniające wiele osób - i u w ich przypadku koszt produkcji pieluszek nie jest równy sumie kosztu materiału i zysku. To sa ogromne nakłady na marketing i reklamę. No i nie zapominajmy o pośrednikach. Jeśli ktoś inny zaczyna sprzedawać twoje pieluszki to przecież on też musi zarobić. Transport pieluszek do innych krajów. Koszt wyprodukowania towaru w dzisiejszych czasach jest ułamkiem ceny towaru.....
syn 2007, córka 2010, syn 2016 Mamine na fb PituPitu
Marushka, z tym 20zl przesadziłaś!
Ja szacuje na 10zł i nie trzeba byc chemikiem, dużo dziewczyn z forum kręci kremy. Może z pieluszkami trzeba tak samo?
edit: to napisałam ja, która kupowala pieluszki po 150zł z Malezji, bo były ładne
Ostatnio edytowane przez demona ; 31-05-2012 o 14:57
tylko szyld ojjoj co by powiedzieli ci co stworzyli tą organizację aby pomagać ludziom hmmm
dla wielu ludzi to bardzo ważne i istotne aby drugi człowiek nie był wykorzystywany w swojej pracy, bo przecież nikt nie chciałby podzielić jego losu.
http://fairtrade.org.pl/sprawiedliwy_handel
Wielo ma tę ogromną przewagę nad jeznorazówkami, że wybor jest duzo wiekszy - i zalezy od wielu czynnikow, wygody rodzica takze, a z tego co wymienilas mam kilka kieszonek z wyzszej polki na wyjscia a flip to IMO najgorszy z mozliwych wybor. Co kto lubi i dla kazdego cos milego
podpisuje się zaczynalam identycznie - czasem szalalam do 300 i tyle a potem przez pol roku nie kupilam nic
ide poczytac gdzie tu sie te lajki reputacji daje
MNie doprawdy złości robienie człowieka w balona, nawet przezz nasze szyjace mamy.
Jak kupię pieluszkę bez wkładu za 55zŁ i dokupię dwa wkłady po 12 to robi się dużo.
Mogę płacić dużo, ok, niech tylko nikt mi nie ciśnie ,ze taniej się nie da, że w chinkach śmierc się czai,nie lubię haczyków jak dla matematycznego dyletanta.
Odpowiadając wprost, z chęcią wydam duzo kasy na pieluszki za rozsądną cenę tj, ok 50zł za CAŁOŚĆ.
Nie wpisuję się w profil ideologiczny statystycznej chustomatki.
Jeszcze tak sobie mysle, ze to tez nie jest do konca kwestia tylko ceny, ale tez niestety polskich zarobkow. Latwiej jest wydac te 15 euro na pieluszke jak sie zarabia za granica niz te same pieniadze w PL
A. 02.2010, T. 06.2012
Ostatnio edytowane przez marushka ; 31-05-2012 o 17:34
Mery&Mariu->Fifi&Lilu
http://www.dpp.warszawa.pl/
Pondo, zawsze taniej się da, ale nie sądzę, że któraś szyjąca mama ma ochotę za darmo harować po nocach przy maszynie.
I tak jak Bianka powiedziała - pasja, owszem z pasją jest łatwiej znosić trudy, ale pasja, pasją, a żyć z czegoś trzeba. Bez sensu jest marnować swoje moce i czas na coś czego nie opłaca się robić - często kosztem czasu spędzonego z dzieckiem czy mężem. Zgadzam się z moli i jej wyliczeniami, jednak mi aż takie optymistyczne rachunki nie wyszły, po pierwsze dłużej się schodzi nad jedną pieluchą jeśli porządnie ma być uszyta, a cała okołosprzedażowa praca zajmuje więcej niż 2 godziny dziennie, po drugie doliczyłaś tylko ZUS, a gdzie księgowa, serwer, domena, sklep, serwis maszyn, itp.
Jeśli mam zarobić za swoją dłubaninę przy maszynie 5 zł/h, to wolę swoje moce przerobowe ulokować w bardziej dochodowe zajęcie.
Zgadnij dlaczego chińskie produkty są takie tanie, a niby materiały jakością nie odbiegają od europejskich?? Otóż koszty pracy są nieporównywalnie niższe, ile może w Chinach kosztować miska ryżu, którą dostaje chińczyk za swoją pracę??
***
4pupy - naturalnie dla pupy
***
"Czy nie starczy, że ogród jest piękny?
Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?"
D. Adams
zgadzam się z tobą, tak jest niestety u nas w stosunku do zarobków wszystko jest drogie jedzenie, ubrania i czasem to jest przykre i frustrujące ale tak właśnie jest i czy to znaczy że wszyscy naokoło robią nas w balona? Może wina leży po innej stronie. Jak idę rano do sklepu i widzę cenę chleba to nie będę się kłóciła ze sprzedawcą bo nic mi to nie pomoże a rodzina jeść musi.
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
dokładnie, przecież nikt nie będzie pracował za darmo, mamy rodziny i dzieci, chcemy robić coś fajnego co będzie sie podobało i na pewno ostatnią rzeczą jest zrobienie kogoś w balona. Przykre jest słyszeć coś takiego naprawdę Widzę jak dziewczyny się starają robią świetne rzeczy na handmade które są poprostu fantastyczne i aż oczy się cieszą, że ktoś znajduje radość w tym co robi i tak dobrze mu to wychodzi.
A pracowników w chinach mi żal, naczytałam sie trochę i chinki mi zbrzydły na zawsze, bo nie chcę aby moje dziecko miało na pupie coś kosztem innego dziecka ale wiem, że nie każdy zgłębia temat dlatego nie oceniam z używanie.
Pondo, nie jestem szyjącą mamą, ale dziwnie to zabrzmiało... Złośliwość podpowiada mi radę: może stań na czele jakiejś organizacji propagującej wielo i tworzącej własną markę - z założeniem, że po kosztach, bo zarabianie jest doprawdy wstydliwą i paskudną sprawą...
Z dyskusji niniejszej mi wynika, że:
1) są tansze alternatywy niż 100 zł - sh, bazarek, rzeczone chinki
2) jest jakiś ukształtowany "środek" - np. handmade
3) jest wersja lux -produkty uznawane za "markowe", produkty o innym designie, wyróżniające się w stosiku.
I takie podsumowanie proponuję: każdemu wedle możliwości finansowych, jak wszędzie, jak zawsze. Czemu zakup wielo ma rażąco odbiegać od zakupu jakiegokolwiek produktu?
Są produkty no logo lepsze gorsze po niższych cenach, są markowe dla tych co chcą i mogą.
Monika - mama Natalii 26.05.2008