Grimmo - dzięki. Tak myślałam, że coś w ten deseń musiało już być (na swoją obronę mam jedynie to, że nie założyłam wątku z pytaniem, a paskudnie wykorzystałam Twoją tu obecność )
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
Wypowiedź Grimmy zachęciła mnie do sięgniecia po Muminki po... 25 latach.
Kiedyś byłam Fabisią, ale się sama sobą znudziłam i zostałam miśką
lubie muminki i czytam dzieciom
przerabiamy je codziennie od kilku miesiecy
i odczuwam smutek nad niezmiennoscia losu matek.
Mama M to archeotyp dobrej kobiety: dobrej, wyrozumialej, cierpliwej, kochajacej, az cieplo sie robi na sercu. Wszystko robi z wlasnej woli, dla kochanych osob, bo wie ze tak czasem trzeba, trzeba z czegos zrezygnowac, zeby rodzina przetrwala. Tylko wkurza mnie, ze tylko ona rezygnuje. Faceci chca to robia i widomo potrzebuja jakiejs odskoczni, a kobita to musi sie o sciane obic, zeby zaskoczyc ze tez moze i zroganizaowac sobie wlasny kawalek swiata. Taka prawda.
Oczywiscie trudno generalizowac i trzeba paimetac, ze bylo to pisane jakis czas temu, ale takie strasznie to prawdziwe.
A Tatus M to malo rogarniety jest, nic nie widzi, nic nie czai, zakochany w sobie, wiecznie nudzacy sie, ale Mama M wiecznie jak ta szyja.
Pewnie drazni mnie to bo nie znosze takiego ukladu szyja-glowa. Fuj.
Powiedzilam kiedys synowi, ze jestem smutna, po przeczytaniu ksiazki i syn spytal dlaczego. Powiedzilam, ze zasmucilo mnie to , ze MM musiala zostawic wysztko to co lubila i pojechac w miejsce gdzie nie bylo kwiatow, a przeciez ona wrbardzo lubi kwiaty. Powiedzial, ze dal niego ta ksiaza nie jest smutna, bo jest tam przygoda.
i czytamy dalej
Ostatnio edytowane przez Padthai ; 24-05-2012 o 23:11
Tomek (III.07) Asia (X.09)
Doradca po kursie średniozaawansowanym Die Trageschule® Dresden
http://fotelik.blox.pl/html
Przecież każdy czytelnik , dorosły i dziecko, wyciąga z lektury coś innego . Młody człowiek wychwyci tylko to co aktualnie pojąc jest w stanie - czyli przygodę np.Ponadto nie sądzę ,zeby czytanie o Mamie Muminka było w stanie wpłynąć w jakikolwiek sposób na rolę jaką małe dziewczynki będą pełnić w rodzinie.Wszak to my , rodzice , kształtujemy postawy naszych dzieci i , jak napisła gdzies ostatnio Agnieszka Steinn, dziecko i tak będzie takie jacy są jego rodzice, a nie takie jakie chcą żeby było.
Idąc tym tropem,możemy czytać razem wiele różnych mniej ub bardziej smutnych książek i pozwalać obcować dziecku obcować z innym sposobem na życie itd itd.
Zresztą, mnie się Mama Muminka nie wydaje smutną postacią.
Grimmo trudno się z tym niezgodzić, chłonę Twoje mądrości jak gąbka
Muminki uwielbiałam, choć ostatnio z książką miałam kontakt dobre 10 lat temu. W bajce muminki irytowały mnie dość. Oczywiście nie utozsamiałam sie z poczciwą Mamą Muminka, ani mdłą do granic możliwości Migotką. Lubiłam Małą Mi za tę jej zadziornosć i złosliwości, choć moim ideałem charakteru, z którym chciałam się utożsamiać, mimo, że dosć róznym od mojego był Włóczykij. Strasznie ubolewałam, że nie jest dziewczyną
A ja myślałam, że Ty Buka jesteś ...
Moja Ala jest i Mamą Muminka, i Panną Migotką, i Bobkiem, i Włóczykijem, i Małą Mi .
Godzi to bez problemu.
Wedle mnie dziecko uczy się podziału ról i miejsc w relacjach międzyludzkich we własnym domu.
Nie uświadamiamy Ali poprawnie politycznie odnośnie treści Muminków.
Kocha je tak, że nie akceptuje żadnej innej kreskówki i ostatnio (trzylatka ) uparła się, by czytać jej książeczkę. Też nie chce innej, choć w tej znikoma treść obrazków.
Grimmo, Twój głos w dyskusji ...
Choć parę innych postów też odhaczyłam do multicytatów, by się z nimi zgodzić (uwaga, to źle widziane jest ... ).
Też uważam, że "Muminki" są bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. I są bardzo życiowe.
Uwielbiam, ale jako dziecko bałam się. Ten nastrój zbliżającej się katastrofy w "Komecie...", Buka, dziecko znikające od ironii, dozorca parku.
nosz kurcze, przechlapane
Jednak w moim odczuciu bardziej dla chlopcow. Chlopcy moga sie identyfikowac z bardzo np .: fajnym Muminkiem albo madrym i niezaleznym Wloczikijem, a dziewczynki np .: z madra ale zlosliwa Mi albo dobra ale nadmierna strojnisie Migotke. Brakuje mi w Muminkach odwaznej madrej i niezbzikowanej kobitki.
Choc jak sie dobrze przyjrzec to byla taka jedna, ktora zyla swoim zyciem i swietnie sie bawila... pewna Mimbla - mama Malej Mi, ktora krecila z tatusiem Wloczykija. Nieustannie zadowolna, usmiechnieta, wyluzowana, poprostu fajna babeczka i nawet jej nie przeszkadzala cala ta gromadka dzieci pod nogami i kolejne w drodze.
Tomek (III.07) Asia (X.09)
Doradca po kursie średniozaawansowanym Die Trageschule® Dresden
http://fotelik.blox.pl/html
Autorka Muminków- Tove Jansson była lesbijką i feministką i wydaje mi się, że specjalnie przerysowała stosunki w muminkowej rodzinie. Właśnie dlatego, że walczyła ze stereotypami - pokazywała je, trochę karykaturalnie, chyba na zasadzie "Nosami popatrzcie, JAK to wygląda!".
Ps. Ja nie bardzo lubiłam Muminki w dzieciństwie. Bajka była dośc przygnębiająca (ale podobnie odbierałam "Bajki z mchu i paproci"). A mam koleżankę, która sobie wytatuowała Małą Mi
Ps 2. mnie zupełnie stereotypy w bajce nie przeszkadzają. Bo życie i tak toczy się po swojemu, niezależnie od treści bajek.
Ostatnio edytowane przez Budzik ; 25-05-2012 o 16:34