Hmmm, moje '81 Nasza Księgarnia.Zamieszczone przez Budzik
Hmmm, moje '81 Nasza Księgarnia.Zamieszczone przez Budzik
Marta, mama Stasia - 2007 i Józina - 2010
Stasiek poleca
Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia nie obleka tego w słowa. Julian Tuwim
Właśnie przypomniało mi się, co kiedyś przeczytałam o tej bajce (Dziewczynka z zapałkami) - że mimo smutnego końca jest ona pożyteczna dla dziecka, bo oswaja temat śmierci, staje się on mniej przygnębiający - po dziewczynkę przychodzi ukochana babcia i w świetle i cieple zabiera ją do nieba, do Boga.
Nie wiem, może to ja mam takie wrażliwe dziecko - po pierwsze, o czym pisałam - przejęła się marznącą dziewczynką i chciała jej oddać kurtkę i bity, po drugie, z płaczem w głosie pytała "Czy ty umrasz?" I o inne osoby, o siebie też ("Czy ja też umram?"). No i bądź tu człowieku mądry, wytłumacz dziecku 3-letniemu kwestię "umrania" tak, żeby nie przestraszyć...
masz wspaniałe dziecko Budziku, rośnie nam cudowne,empatyczne pokolenie Gratuluję.Ze śmiercią trzeba dziecko oswajać, i właśnie do tego najlepiej nadają się bajki.
Mama Ani , Kasi i babcia Jasia
żyj tak jak ty chcesz, a nie tak jak chcą inni
Z osobistego niedawnego doświadczenia wiem, że żadna bajka ani nie oswoi, ani nie przygotuje dziecka i rodziców dziecka na śmierć bliskiej i kochanej osoby. Może pomóc poukładać sobie świat po. Ale zupełnie czym innym w odbiorze jest śmierć dziewczynki z zapałkami z książki a czym innym śmierć ukochanego członka rodziny w realu
andzia
Moi zwykle pytają: "Mamusia, a czy my też umarniemy?"
Mikołaj 2001, Wojtek 2004, Adam 2007
masz rację Andziulindzio, ze trudno się pogodzić ze śmiercią bliskiej osoby nam a w szczególności dzieciom, ale trzeba je wcześniej uświadamiac z tym co nieuchronne zacytuje fragment książki E. Furman" Jak wspierać dziecko w rozwoju
"...niewiele dzieci rozwija jasne i spójne pojęcie śmierci. spowodowane jest to głównie faktem, że tak wielu rodzicom trudno dostosowac sie do obserwacji i myslenia dzieci o tej sprawie i rozmawiać z nimi na ten temat na ich poziomie zainteresowania i rozumienia...."
"Zrozumienie przez dziecko podstawowych, konkretnych przejawów śmierci jest warunkiem wstępnym do radzenia sobie z utratą ; to znaczy z utratą poprzez śmierć osoby, z którą dziecko miało jakiś związek. Gdy los konfrontuje małe dzieci z takimi utratami, zanim wiedzą przynajmniej, co oznacza "martwy", jest im dużo trudniej zarówno przyswoić sobie to pojęcie, jak i radzić sobie z utratą"
Mama Ani , Kasi i babcia Jasia
żyj tak jak ty chcesz, a nie tak jak chcą inni
Babciu, niby tak. Tylko nie da się wytłumaczyć czterolatce, że dziadek jest chory bardzo i umiera, że nie będzie go z nami, nigdy nas już nie odwiedzi, nigdy nie porozmawia, nie przytuli, nie pobawi się. Mimo najlepszych chęci. A nie da się tego wytłumaczyć, bo dzieci mają przedziwne poczucie czasu i słowa "nigdy" i "zawsze" nie mają dla nich znaczenia takiego jak dla dorosłych. I mimo, że moja córka widziała przeraźliwie chorego dziadka to i tak przeżyła szok, że dziadka nie będzie na urodzinach i że pokój stoi pusty. Że w łóżku nikt już nie leży.
A do tego jak można sobie wyobrazić że wszystko się zmieni? Ja nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić a co dopiero dziecko?
A teraz idę sobie popłakać. Bo na śmierć bliskiej osoby nikt się nie jest w stanie przygotować. Nikt. Bo to jest niewyobrażalne
Andzia
Kochana Andziu napisałam Ci na pw
Mama Ani , Kasi i babcia Jasia
żyj tak jak ty chcesz, a nie tak jak chcą inni
Zamieszczone przez andziulindzia
No to już wiem w jakim wieku zacząć czytać mojej starszej córce
Mała była w teatrze na "Królowej śniegu". ?Bajka jej się tak spodobała, że zażądała przeczytania. Przeczytaliśmy już "Calineczkę", "Dziewczynkę z zapałkami", "Małą syrenkę" itp. Od miesiąca tylko tego chce słuchać. Więc dorosła już do strachów i smutasów w bajkach
Andzia
zaczelam czytac grimmow wojtkowi..
Ja Grimmów niektóre bajki czytam już od ok. roku. Podobnie z Andersenem i starymi rosyjskimi baśniami (osobiście uwielbiam baśnie). Małej zdaża się rozpłakać podczas słuchania, ale moim zdaniem to dobrze - ja jestem obok, przytulę, pocieszę, wytłumaczę. A ona uczy się że świat nie jest cukierkowy, "disneyowski", tylko że jest też na świecie zło, śmierć, przykrość, że czasem trzeba uważać i dbać o siebie. I moim zdaniem uczy to empatii, współodczuwania, przeżywania czyiś niepowodzeń. I Ala tak samo potrafi się rozpłakać jak krzywda dzieje się bohaterowi, jak i czarnemu charakterowi, a moją rolą jest wytłumaczyć jej dlaczego stało się tak a nie inaczej. Bajka czytana ma tę przewagę nad oglądaną że w każdej chwili można przerwać czytanie, porozmawiać z dzieckiem i spowrotem wrócić do lektury. A ugładzonych, bez przemocy i jakiegokolwiek morału wersji baśni nie znoszę. Nie dość że przeważnie kiepski język, to jeszcze treść, która niczego nie wnosi, niczego dobrego nie uczy. Mam taką wersję Czerwonego Kapturka - mama przestrzega przed wilkiem, mała łamie zakazy mamy, spotyka wilka. Wilk jest grzeczny i miły i odprowadza dziewczynkę do domu babci, żeby jej się nic nie przytrafiło po drodze. To wszystko w towarzystwie roześmianych zajączków i skaczących sarenek. I czego ta bajka uczy - chyba że mamy nie warto jest słuchać.
Ciesze sie, ze pojawily sie tez takie wypowiedzi... Ostatnio duzo czytam o basniach i o roli jaka pelnily/pelnia w naszym zyciu. One ucza zycia.... po prostu, w sposob symboliczny przestrzegaja nasze dzieci. Odsylam do klasyki o bajkach: Bruno Bettelheim: cudowne i pozytczne. O znaczeniach i wartosciach basni. Oraz cos wspolczesnego: Bajki rozebrane Katarzyny Miller, no i oczywiscie Biegnaca z wilkami. W basniach plynie mądrosć, mądrosc naszych przodków. Nie czytajac ich swoim dzieciom, pozbawiamy je tej mądrosci... To takie szybkie przemyslenia. a te ksiazki co wymienilam szczerze polecam kazdemu rodzicowi
Ania - żona i matka trójeczki rozrabiaków
Ulubione bajki mojej corki
Jak Julka miala 2 lata skracalam jej bajki - w sensie omijalam np w Czerwonym Kapturku moment w ktorym wilk pozarl babcie. A potem zadalam sobie pytanie: po co ja to robie? Pokazuje dziecku ze jest pieknie i cudownie a wcale tak nie jest. Pozniej pojdzie, zabije czlowieka (to jeden z gorszych scenariuszy), bo nie bedzie wiedziala ze tak nie wolno. Wiec zaczelam czytac wszystko jak leci. Zawsze staram sie jej po bajce wytlumaczyc dlaczego stalo sie to i tamto. I widac ze przezywa ale to chyba normalne. Na nas tez oddzialowuja rozne straszne filmy czy ksiazki. Chodzimy tez na cmentarz, uwielbiamy tam przesiadywac przy grobie prababci. Wie, ze niedlugo kolejna babcia pewnie umrze, bo juz jest stara - sama do tego doszla, nie ze ja jej tym mowie- ale cieszy sie tym, bo wie ze pojdzie do nieba a potem wszyscy sie tam spotkamy. Takze mysle ze ksiazki dla dzieci nie bez powodu sa takie a nie inne.