Cały czas sie nad tym zastanawiam , dlaczego tak niewiele osób nosi swoje dzieci. Pracuje w Warszawie , a mieszkam pod i zeby dojechac musze sie przebić przez 3/4 Warszawy. Przez póltora roku widziała jedna mame w Tuli. Nie liczac chustomam z forum naszego, ,którymi sie umawiam w róznych celach. parenascie osób na festynie dzieciowym na jesieni i jedną też stąd w zoo. W ogóle jest nas strasznie mało, a wózków taszczonych , pchanych i wyjących w nich dzieci( jak dziś w tramwaju) całe mnóstwo. Brakuje nam reklamy , czy o co tu chodzi jak myślicie???