Euzebiusza mam jeszcze gdzieś. <3
To była moja pierwsza książka, którą dostałam od rodziców, kiedy nauczyłam się czytać.
Ach, i jeszcze "Kram z literami" Chotomskiej. Do dzisiaj z rodzicami sobie cytujemy te wierszyki.
Przez całą podstawówkę pochłaniałam każdą książkę i książeczkę, która wpadła mi w łapki, tak, że nie potrafię teraz wskazać tej ulubionej.
Na pewno w wieku 7-9 lat były na topie wspomniane tu wielokrotnie "Dzieci z Bullerbyn". Później było wszystko Musierowicz (lubię do dzisiaj). Pod koniec podstawówki doszły poważniejsze rzeczy - z ulubionych zdecydowanie Sienkiewicz i Tolkien.
Z rzeczy niedziecięcych zafascynowała mnie "Diuna" Herberta, którą przeczytałam pierwszy raz jakoś w wieku 8-9 lat (zdaje się rodzice sobie wypożyczyli i im podprowadziłam
). Szczerze to nie wiem, ile z tego zrozumiałam wtedy, ale baaaardzo mi się podobało.