Nazywają to torba do noszenia dzieci, co mnie trochę najeżyło, choć wygląda mi to na elastyka, ale sam fakt kangurowania się liczy.
"Klinika Neonatologii Akademickiego Szpitala Klinicznego jako jedna z pierwszych w regionie chce na stałe wprowadzić tak zwane kangurowanie wcześniaków. To metoda polegająca na tym, że matki i ojcowie noszą noworodki w zakładanej na gołe ciało torbie. Dzięki temu dzieci szybciej się rozwijają
Co zrobiłam nie tak, że moje dziecko urodziło się przed czasem i jest tak bardzo chore? - to zwykle pierwsze słowa, jakie profesor Barbara Królak-Olejnik, szefowa Kliniki Neonatologii w Akademickim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Borowskiej, słyszy od mam wcześniaków.
- Oczywiście to nie wina matki, że miała infekcję, nadciśnienie czy wiele różnych schorzeń, które wywołały przedwczesne skurcze, ale kiedy dziecko trafia do inkubatora, rodzice czują się winni, odrzuceni, niepotrzebni - mówi profesor Królak-Olejnik. Tymczasem ich bliskość jest dzieciom równie potrzebna jak nowoczesny sprzęt medyczny.
Tak zwane kangurowanie polega na tym, że dzieci kładzie się na nagiej klatce piersiowej mamy lub taty. Właśnie ten bezpośredni kontakt jest bardzo ważny.
Profesor Królak-Olejnik: - Głaskane, dotykane dziecko z miejsca się uspokaja. Jego serce zwalnia, potrzebuje mniej tlenu, szybciej udaje się je ustabilizować. Dzięki temu noworodki szybciej można odłączyć od aparatury i przenieść z inkubatora do łóżeczka. Kangurowanie to metoda znana na świecie od blisko 20 lat, ale w Polsce stosowana od niedawna i wciąż bardzo ostrożnie, z obawami. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy w szpitalach uważano, że bakterie matki mogą zaszkodzić dziecku. Tymczasem jest na odwrót. Kiedy zasiedlą się w organizmie noworodka, wytwarza on ogromną ilość przeciwciał, które będą niszczyły bakterie szpitalne.
Emilia Kukiełka urodziła Tosię w 31. tygodniu ciąży. Zanim doszła do siebie po cesarskim cięciu, jej mąż mógł już wyjąć dziecko z inkubatora i przytulić. - Pierwsze, o co zapytał, to czy nie powinien poddać się depilacji klatki piersiowej. Okazało się jednak, że włosy w niczym maleństwu nie przeszkadzają - śmieje się pani Emilia. Mówi, że dzięki przytulaniu dziewczynka poznaje ich teraz z daleka. Wystarczy, że wejdą do pokoju, a ona już się wycisza. Gdy biorą dziecko na ręce, na monitorach można zobaczyć, że wszystkie parametry się normalizują.
Kanguruje też Edyta Kowalska, mama Wojtka, który urodził się w 36. tygodniu ciąży.
- Gdy byłam w ciąży, wykryto u mnie nowotwór. Przeszłam chemioterapię, czeka mnie jeszcze operacja. Na szczęście syn urodził się zdrowy. Nie ma dziś dla mnie większego szczęścia, niż wziąć go na ręce i przytulić. To radość trudna do opisania - mówi.
Klinika Neonatologii jeszcze do niedawna była częścią kierowanej przez profesora Mariusza Zimmera Kliniki Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii. Profesor Królak-Olejnik przyjechała do Wrocławia z Górnego Śląska, by utworzyć odrębną jednostkę. Chce, by kierowana przez nią klinika znalazła się na liście Szpitali Przyjaznych Dziecku. Jest na niej 89 polskich szpitali, ale ani jednego z naszego regionu.
Profesor Królak-Olejnik: - To są standardy, które istnieją w Polsce, ale ktoś musi zacząć wprowadzać je także na Dolnym Śląsku. Czasem niewiele trzeba. Wystarczą na przykład miękkie rogale z materiału, które wkładamy do inkubatora i z ich pomocą tak układamy dziecko, by leżało w pozycji zbliżonej do tej, jaką miało w brzuchu mamy.
Dyrektorka kliniki mówi, że przydałyby się w niej także wygodne fotele, dzięki którym kangurujące mamy mogłyby z dzieckiem wygodnie usiąść. Na razie są zwykłe, twarde krzesła."
To przeklejona treść stąd:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,3..._I_pomaga.html
W linku są zdjęcia.
Może podeślemy im zalegające nam elastyki?