przez kilka dni miałam lenny lamb, ale zostaje u mnie suse's kinder (rozmiar m).
sk jest sporo mniejszy od ll, a jednocześnie ma trochę dłuższe rękawy - to przesądziło sprawę.
sk podoba mi się ze względu na:
- możliwość ściągnięcia troczkami całego dołu kurtki (w ll nie ma takiej możliwości przy panelach),
- kaptury dla dziecka, przeciwdeszczowe, nieocieplane
- kieszenie - w sumie pięć, w tym jedna zamykana na suwak
- więcej sznureczków, łatwo pościągać kurtkę i opatulić szkraba
ll z kolei:
- fajnie rozwiązany kołnierz, pewnie świetnie sprawdza się przy wietrznej pogodzie
- sznureczki na plecach - na początku byłam do nich sceptycznie nastawiona, ale okazuje się, że można je ściągnąć z dzieciem na plecach bez większego problemu
- materiał wierzchni jest solidniejszy niż w sk, przez co kurtka może być cieplejsza
- już bardzo subiektywnie: piękny soczysty czerwony kolor! idealny i na śnieg i na bure dni bez słońca.
- dbałość o szczegóły - owieczka, naszywka na kieszeni - niby drobiazgi, ale sprawiają bardzo dobre wrażenie
moim zdaniem sk jest wystarczająco ciepła - z wczorajszego wieczornego spaceru córa (w koszulce, golfiku llamb i w mt na plecach) wróciła spocona. myślę, że zimą z dodatkowym swetrem będzie dobrze.
co do wspomnianej słoniowatości - przy noszeniu dziecia na brzuchu rzeczywiście z łatwością uzyskuje się efekt wielorybicy w ciąży, ale po przerzuceniu potomstwa na plecy odzyskuje się wygląd syreni