Pewnie ponad miesiąc temu to było, jak jeszcze robiłam podchody do Malucha z wózkiem.
Stoję i wiążę Wu w chustę podchodzi Pani i pyta czy może popatrzeć bo słyszała o "tych chustach". Więc wiążę, a ona zagaduje, wypytuje i zachwyca. Na koniec żegnamy się młody już w chuście ja zabieram wózek. Ona śmieje się że syn wie co dobre i nie bedzie jeździł jak może podróżować na mamie i do szczęśca brakowało by mu tylko piersi. A ja jej że właśnie skończyliśmy karmienie. Rozradowało ją to i pożegnała nas słowami, że piękne jest teraz macierzyństwo, że słucha się potrzeb maleństwa, jak ona była młodą matką to straszono ją rozpieszczaniem i innymi bzdurami...a ona uległa i teraz jej żal jak widzi wtulone dzieci i swobodnie karmiące kobiety