Zamieszczone przez
świetlik
U nas były takoż śmieszne sytuacje:
1. apteka, na dworze śnieg, mróz, Jagódka smacznie śpi, a jakiś staruszek (z lekkim oburzeniem) "no takiej Ameryki to jeszcze świat nie widział!".
2. spacerek po lasku obok osiedla, idą ludzie z owczarkiem niemieckim, jak podtrzymuję głowę Jadze, a nie mam jak się dociągnąć, więc nie widać do końca, co to a pan "co tam państwo mają? pieska?"
3. przychodnia rehabilitacyjna, pytam panią kierownik, czy jak widzi nas z chustą, to jej się nóż w kieszeni nie otwiera, a ona, że stara się nie patrzeć, ale to nasz wybór. Mhm... Na szczęście sumienie mamy czyste, bo już podczas szkoły rodzenia pytaliśmy o chustę pediatrów, położne, a na sali poporodowej pięknie się zdarzyło, że wpadła lekarka z córą w chuście (!) i nam podpowiadała to i owo.
4. z miłych: pani w autobusie "jak ma cieplutko! lepiej niż w wózku".
Śmieszy nas ciągle z małżem, że negatywnie o chustach wypowiadają się zwykle ludzie, którzy o nich najmniej wiedzą, a częstym argumentem jest, że to ciężko. No pewnie, że na rękach to słodkie 6,5 kg ciąży, ale w kieszonce to już git i można sobie pochodzić! Prawda chustonoszki i chustonosze?