Ostatnio jakaś epidemia bojących sie o wypadnięcie dziecka. Starszy pan intensywnie się w nas wgapiający w kolejce w końcu wypalił:
- A jak wypadnie?
- A jakim cudem?
- A bo ja wiem?
Wczoraj pani w średnim wieku:
- Nie boi się pani, że się rozwiąże i dziecko wypadnie?
- A dlaczego pani uważa, ze mogłoby się rozwiązać?
- Bo ja, proszpanią, dłużej już żyję i niejedno widziałam
- Widziała pani, jak dziecko wypada z chusty?
- Nie, ale mogę sobie wyobrazić.
- Też mam bujną wyobraźnię, ale tego jakoś nie umiem.
A dziś idę z małą do parku, plotkuję z koleżanką, aż nagle słyszę od mijającej nas kobiety: Bardzo dobrze ją Pani wychowuje! Nosić, jak Afrykanki, bardzo dobrze! Uprzejmie Pani podziękowałam za miłe słowa
doczekałam się w końcu w ciągu jednego tygodnia dowiedziałam się, że nosząc w chuście duszę dziecko (nie omieszkałąm odpowiedzieć, że to moje hobby -najpierw dziecko zrobić, potem urodzić, a potem udusić; i że to już trzecie, które duszę), a dziś, że mała ma sine nóżki, więc pewno odcięłam jej krążenie, bo za mocno chustę zawiązałam. poza tym jest ok a najfajniej wtedy, kiedy ja sobie idę przodem, a mąż z młodym nieco z tyłu i słuchają, co ludkowie za moimi plecami wygadują. a jest czasami czego słuchać
plaza ok 7 wieczorem, idziemy z mezem na spacerek.. motam sie przy lawce, Miska glosno gada po swojemu, zatrzymuje sie chlopak, na oko jakies 20 kilka lat pyta co to jest, odpowiadam "dziewczynka" zaczal sie smiac i pokazuje na chuste. Grzecznie wiec odpowiadam, ze chusta taka i taka, pyta gdzie do kupienia, bo jego siostra ma male dziecko i nosi w babysling na razie. Porozmawialismy jeszcze chwilke i idziemy na spacerek. A tam, kazdy mijajacy spacerowicz obdarzal nas usmiechami i komentarzami typu "aaaach jak pieknie".. po ktoryms tam kometarzu tego typu zaczelismy je wszystkie liczyc. Z duma oglaszam, w ciagu godzinnego spacerku Miska/ chusta zaliczyla 27 "aaaa jak pieknie"
3 dni temu Łódzki Klub Kangura się lansował w ZOO i zaczepiła nas pani z wisiadłem zaciekawiona chustami
poza tym pewnie musiałysmy wzbudzać zainteresowanie ale byłam zbyt zajęta pilnowaniem dzieci żeby się zorientować
generalnie nigdy nie usłyszałam negatywnego komentarza, raczej uśmiechy
Syn 2006
Córa 2008
Syn 09.2014
My wczoraj zadebiutowałysmy z chuście w parku bródnowskim. Magłoś występowała w kieszonce z leo naura, a Ania spała w wózku. Na placu zabaw chodziłam za starszymi (moja babcia pilnowała wózka) i ciągle czułam czyjś wzrok na sobie, ale w związku z przewagą mam wózkowych jakieś takie szepty nieprzyjemne były, nieufne spojrzenia i szepty
Jak wracałyśmy jedna starsza pani zapytała czy dziecku nie zimno w nóżki. W skarpetkach była, oczywiście Magłosia, nie starsza pani. Starsza pani nie miała skarpetek i miałam ją ochotę spytać czy jej nogi nie zmarzły
Pod domem już same zachwyty znajomej pani z totolotka, straganiarki i pań w mięsnym. Do tego ogólne zachwyty i zdziwienie, bo najpierw komentarze dotyczące chustowego, a potem konsternacja - w wózku jeszcze jedno
a ja dziś przeżyłam atak starszej pani...
kobieta pod 70-tkę biegła (dosłownie) z dwoma siatami przez największy plac zabaw na osiedlu, żeby usiąść na najbliższej ławce obok której wiązałam chustę (2X). zostałam uświadomiona, że "dawniej były inne chusty i teraz wszystko co wymyślają to gorsze"... pomyślałam, że kobieta życzliwa, więc życzliwie wyjaśniłam, że to też chusta tylko dłuższa... niestety babcia była z tych bojowych i intencje miała zgoła inne. zaczęło się od niewinnego "czy nie wypadnie" a skończyło się na "ale pani wymyśliła! nogi mu pani za mocno ścisnęła", "krzywdę pani dziecku robi, obwiązując tak siusiaka" "po lekarzach potem będzie się pani z dzieckiem włóczyć" i jeszcze kilka zdań, których już nie słuchałam.
naprawdę chciałam jej spokojnie pokazać i wyjaśnić co i jak (zwłaszcza kwestię siusiakową), ale jakoś mi się tak nieswojo (i przykro) zrobiło, że obca baba na mnie wrzeszczy. zamiast jej odpowiadać powiedziałam do ignaśka "synku idziemy" i bez słowa odeszłam.
chyba muszę przygotować sobie jakiś zestaw gotowych odpowiedzi, bo takich bojowych babć (i dziadków) spotykam coraz więcej...
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
mój mąż z naszą maluchną w kieszonce na brzuchu robi furorę i jest z tego bardzo dumny
zaczepiają nas obcy - hehe - w kościele (gdzie chusta super się sprawdziła nam)
i na razie nikt nie zgłaszał sprzeciwu, słyszymy głównie: "jaka ona malutka" i "to niemożliwe, że moje dziecko też takie było"
a jednak możliwe
Ku mojemu zaskoczeniu jak na razie glownie mile komentarze zbieram, a proboszcz, ktory chrzcil Borne byl zachwycony, ze on taki przytulony i caly czas spal. A najczesciej spotykam sie z pytaniem. "Czy mu nie za goraco?" Najpierw chcialam odpowiadac, ze w glebokim wozku pod kopulka przy 30-35 st. na zewn. to tez chlodno nie jest, ale to za dlugie wyjasnienie, wiec mowie, ze jest odpowiedni ubrany. No i w aptece furore zawsze z maluchem robimy, dzieki ktorej starszak od pani farmaceutki dostal zestaw do piasku
zaliczyłam dziś dożynki....
tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy, większość stanowili turyści , były rzecz jasna mamusie z dzieciakami ( no bo korowód dożynkowy to nie lada atrakcja dla dzieciaków)
było sporo wózkowiczek ale zero chustonoszek!
ja z chuścioszkiem, niezbyt zainteresowanym całym zamieszaniem stanowiłam chyba dodatkowy punkt dożynkowej "imprezy", przyciągałam spojrzenia
normalnie mogłam wskoczyć pomiędzy traktory i zacząć wymachiwać ogonem niczym koń i zebrałabym sporo oklasków
Ostatnio edytowane przez funkia ; 23-08-2009 o 22:38
"Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro" (J.P.II)
Kangurek (marzec 2009) i Tygrysiątko ( maj 2006)
mój blog o zdrowej diecie www.dieta-surowa.blogspot.com
po mega tragicznym weekendzie u roziny męża (tragiczny bo zostałam skrytykowana za każda najmniejszą rzecz jaką robię przy dziecku, mąż pracował na polu z teściem i nie mogli mnie "obronić") przywiozłam też komantarz "chustowy"
Franiowi się u prababci generalnie nie podobało i generalnie marudził dość sporo. w sobote byłam z nim na dworzu, spał sobie na mnie i było (nam) ok. ale niedzielę padało.
więc myślę sobie wpakuję go w chustę to bedzie ok.
i się zaczęło - od prababci:
że jestem macocha i robię sobie z dziecka maskotkę, że je uduszę. a jak Franek zapiszczał, bo za mocno chciałam zawiązać węzeł z tyłu (i przestał jak tylko poluźniłam) to już w ogóle pojechała. wtedy już na szczęście przyszedł mąż, który maskotkę skomentował mówiąc - no tak znudziły nam się koty to zrobiliśy sobie dziecko.
a teść babcine "o bo wypadnie, połamiesz go i coś tam jeszcze" skomentował, że chyba nie wie babcia co mówi, jak może jego synowej zarzucać krzywdzenie wnuka, następnie znalazł mi kalosze i parasol i poszliśmy na spacer po błocie. z małym.
babcia została spazmując, że Franio zmarznie.
Genius has side effects.
Babcino/prababcine sugestie dopiero przed nami-jedziemy do rodziny we wrześniu
ja byłam dzieckiem chustowanym-przez Babcię własnie(szkoda,że matka nie miała czasu ..)więc jak sądzę obejdzie się bez prelekcji o duszeniu itp.
Poza tym moja matka już wyoglądała wnuka w chuście i była bardzo za-sumienie?
powiedziała mi nawet,że jak mnie Babcia nosiła,to taka chustę nazywała gojdąsłyszałyście takie określenie?
ja znowu sama chustuję,teraz etap pouch'a przed nami
Synalek marcowy
Córeczka lipcowa
A ja zapomniałam wczoraj dopisać, że mój mąż (chustonosz ) zapytał:
to kiedy kupujemy następną?
dzis w Warszawie przy Nowogrodzkiej, pani okolo 60 lat. ja z Franiem w kieszonce - pani ojej, taki maly i juz pani siedzi? przecież on powinien miec nóżki prosto w dól...
Genius has side effects.
też mnie kiedyś kobietka zapytała, dlaczego taki mały siedzi to jej pokazałam, jak jest podparty i powiedziałam, że on leży, tylko na siedząco
Dzisiaj pani na przystanku: A nie gorąco mu tak? Za chwilę inna pani w autobusie: A nie zimno mu w nóżki? Bo ma gołe.
Nie dogodzisz, no
do tej pory spotykałam się z pozytywnymi i bardzo negatywnymi komentarzami.
do tej pory nosiłam w babylonii lychee (różowa).
dziś wyszłam w zarze, w zasadzie szarej- same pozytywy i to duuuzo.
widocznie dziewczyna w rozowej chuscie i z tpisami na pewno jest złą matką i ta chusta skoro dziwna to musi szkodzic;D
tiaaa....a ponoc nie szata zdobi człowieka
a mnie ostatnio zaskoczyła pewna zwykła baba wsiowa(czyt. baba ze wsi) na moj widok krzykneła"boze jak teraz pięknie sie dzieci nosi.dziecko mamą oddycha,mama dzieckiem i jaka wspaniała więz od tego powstaje".))))))))))))