Ha, no pytanie bylo z gatunku debilnych, bo jak mozna pomylic pieska ze sporym dzieckiem
OJP nie mam pytan
Ha, no pytanie bylo z gatunku debilnych, bo jak mozna pomylic pieska ze sporym dzieckiem
OJP nie mam pytan
Moc jest z nami
Na FB ktoras ostatnio wrzucala zdjecie z zamotanym kotem
Ostatnio zauwazylam,ze wszystkie pozytywne reakcje na Leoska w chuscie sa od osob mlodych, albo od starszych, takich po 70. Przedzial 40-60 reaguje zdziwieniem, albo niechecia. Chyba przez to ze oni juz nie pamietaja ze tak sie nosilo i nie korzystaja z netu
A to nie Ula z Tuli?
Ignaś 07.2013
Marynia 03.2015
Hela 03.2018
BLW = Bobas Lubi Wypaćkanie
Już widzę, jak motam moje koty... Życie mi miłe i nie będę próbować
heh-no dziewczyny-bo to normalne,żeby pieska nosić w chuście a nie dziecko przecież heh-usmiałam się. a ja dzisiaj jak na skrzydłach same pozytywne reakcje. po raz pierwszy testowałyśmy naszego różowego mupeta (tak nazwałam nasz polar dla dwojga w kolorze żywej fuksji), jedna starsza pani-stwierdziła-że mam piękną kurtkę pewnie pomyślała,że to takie specjalne nosidło pan pod monopolem wołał za mną: "a pani to tak codziennie chodzi! nie jest pani za ciężko tak?" wyjasniłam-że jak na razie to nie (córa 7,2 kg i nadal kieszonkujemy namiętnie). w biedronce pan ustapił nam miejsce w kolejce a pani kasjerka była przemiła i powiedziała-że tak dobrze-wygodnie i ciepło u mamy, i czy nie potrzebuję pomocy-zastanawiając się w co mi zapakować megapaka pieluszek bo ona to mi chętnie pomoże". i te usmiechy od ucha do ucha-no super sprawa! choć nie powiem-kilka dni temu znalazła się kobieta-która taksowała nas z gór na dół z mordem w oczach nie powiedziała nic-i całe szczęscie!
Byłam jedyną mamą noszącą swój Skarb w chuście w mojej okolicy (byłam bo przekonałam inną mamę, a może to była zadowolona mina synka na spacerach??? nie wiem). Różne reakcje nas spotykały, raczej pozytywne od '' jak słodko wyglądacie''... '' u mamy najlepiej'' itd ale też były pytania pełne troski ''czy mu nie zimno...'' czy ''jaki ma skrzywiony kręgosłup'' oraz próba wciśnięcia mi wózka po wnukach bo może nas nie stać. Generalnie na początku wzbudzaliśmy sensację bo pieluchy wielorazowe (dla fanek jednorazówek ''średniowiecze") oraz jakaś szmata do noszenia dziecka( Afryka). Po ponad rocznym noszeniu i jednoczesnym wyprowadzaniu psa (sznaucera olbrzyma) a czasem dwóch (plus owczarek niemiecki ale wtedy z asystą męża) przyzwyczajono się do nas. Jak komuś się nie podoba nasze chustowanie to nie wyraża tego jakoś głośno i agresywnie, może tak odstraszająco działa moja psia obstawa?
My się spotykamy generalnie z pozytywnymi reakcjami. Często widać, że ktoś się dość intensywnie przygląda, że jest zaciekawiony. Często obcy ludzie (np. inne kobiety, ekspedientki w sklepach) mnie pytają czy to wygodne, zdrowe, czy dziecku dobrze itd. Ale to raczej tak na zasadzie ciekawości, troski, a nie krytykowania. Jedna pani w okolicznym markecie nawet jak przyszliśmy z wózkiem to nas rozpoznała - "O, to pani od tego nosidełka!"
Najzabawniejsza była pewna starsza pani, która najpierw się długo przyglądała mężowi z wtedy dwumiesięcznym synkiem w chuście, a potem zaskoczona (ale pozytywnie) powiedziała: ojej, Pan ma tu dziecko?!? Ja myślałam, że to laleczka!" Jakoś tak nie bardzo sobie wyobrażam dorosłego mężczyznę, który by nosił w chuście laleczkę
Natomiast negatywnie nastawiona jest moja teściowa. Niestety. Jeszcze zanim nam się syn urodził to krytykowała kuzynkę, która nosi: że na pewno dziecku niewygodnie i ciasno że taki mały i w pionie i przez to ma plecy takie wygięte, że kręgosłup sobie pokrzywi, się udusi itd. Jak kiedyś przy niej wkładaliśmy marudzącego młodego do elastyka to była przerażona i potem jak zaraz po zachustowaniu zasnął to co 3 minuty mówiła, żeby go już wyjąć i że ma za ciasno. A synek spał w najlepsze, więc chyba mu się krzywda nie działa. Poza tym koniecznie chciała przy tym wkładaniu pomagać chociaż kompletnie nie ma pojęcia co i jak...
Generalnie to jak tylko widzi chustę (nawet tylko złożoną) to się krzywi i pyta: "ale na spacer to pójdziemy w wózku, a nie w tym czymś?!?" Jakby była przerażona wizją spaceru w chuście. Nie wiem, może się wstydzi, że ktoś zobaczy że dziecko w chuście, a ona na wsi mieszka i będzie gadanie, że nas nie stać na wózek. A może to chodzi o to, że dostaliśmy od nich kasę na wózek i chcieliby, żeby był jak najwięcej przez nas używany? Generalnie ciężki przypadek.
A co do noszenia w pionie to właśnie ona ciągle jak swojego ukochanego wnuka bierze na ręce to nosi w pionie albo sadza sobie na kolanach i to już od bardzo dawna, a on dopiero ma 5 miesięcy i jeszcze nie siada sam. Ja jej zwracam uwagę, ale to nic nie daje albo daje tylko na chwilę. Na szczęście widujemy się co ok. 2 tygodnie, a dziecko u niej z reguły od razu płacze, więc mam nadzieję, że niczego mu nie pokrzywi. Ale jak coś będzie nie tak z kręgosłupem to oczywiście teściowa powie, że to wpływ noszenia w chuście, a nie jej noszenia/sadzania.
Przykro mi, że jakoś tak zupełnie nie idzie się z nią dogadać w wielu sprawach.
Ja zauważyłam, że największą sympatią reagują osoby starsze. Najbardziej dziwnie i krytycznie patrzą....młode mamy z wózkami
Często nas zaczepiają z pytaniem czy to wygodnie, czy zdrowo. Jeśli młody ma dobry humor lub śpi to są zauroczeni. Gorzej jak zdarzy mu się zgłodnieć i zaczyna marudzić wtedy "na pewno dlatego, że jest taki ściśnięty"
Karolka mojej teściowej też nie podoba się chustowanie. Jak usłyszała, że na chrzcie będzie w kółkowej to był wstrząśnięta.
U nas też w zasadzie miłe reakcje, czasami się starsze panie oglądają się, przecierają oczy ze zdumienia, ale nigdy nic nieprzyjemnego nie usłyszeliśmy. Tylko pani w kancelarii parafialnej strasznie nas żałowała, że tak niewygodnie bez wózka się poruszamy. Młode mamy to odwracają wzrok przeważnie, nie wiem czemu, ja się zawsze gapię jak mnie coś ciekawi, bo lubię wszystko wiedzieć.
Najmilsze jest to, że w chuście często nas ktoś gdzieś przepuszcza, a w wózku nigdy!
Edit. Babcia mojego Męża (teścio-babcia? ), jak widzi, że mam Adasia na plecach to mówi: "O Boże jak to teraz mamy dobrze mają! Kiedyś to chust nie było." Teściowa to samo, a moja Mama nosi w Tuli.
Adaśko 12.2013 i Basieńka 03.2017
Wiadomo jak ze wszystkim Tak sobie myślę, może te krzywe spojrzenia młodych mam wiążą się z tym, że gdy widzą że można inaczej niż w wózku to ich "wózkowy, niezaprzeczalny autorytet" zostaje podburzony? Mają jakiś dysonans, że "jak to?" i dlatego tak patrzą z ukosa... No nie wiem ale zawsze mnie to dziwi. A i faktycznie w chuście przepuszczają znacznie częściej, w wózku mało kto. Choć już nawet nie pamiętam jak to jest w wózku
A może te młode mamy z wózkami to tak krzywo patrzą, bo wydały grube pieniądze na chustę, a potem sprzedały za połowę ceny, bo się doszły do wniosku, że nie potrafią zawiązać albo że dziecko antychustowe? I może im żal i zazdroszczą? Albo się przyglądają, czy to aby nie ich chusta
Sama kiedyś zabrałam dziecko na spacer w wózku i cały czas płakało (jakiś taki gorszy dzień czy coś), więc szłam 10 kroków, zatrzymywałam się, wyjmowałam dziecko, uspokajałam i odkładałam i znów szłam 10 kroków - płacz, więc zatrzymywałam się, wyjmowałam itd. I mijała nas mama z maluszkiem takim może dwumiesięcznym w ślicznej jasnobeżowej chuście i z dwu-trzylatkiem idącym obok. Bardzo zazdrościłam im tego spokojnego spaceru. A ja już wtedy miałam swoją chustę, ale jakoś tak akurat wybrałam wózek...
U nas wózek jest rzadko w użyciu, Mała zwykle poleży spokojnie chwilę a potem płacze, jak ją śpiącą odłożę to chwilę pośpi ale niestety niezbyt długo więc chustę mamy zawsze ze sobą... Na codzień w użyciu jest praktucznie wyłącznie chusta, dla mnie mega wygoda - szczególnie że mieszkam na 5 piętrze bez windy. Od osób obcych słyszę raczej pozytywne komentarze i standardowe pytania czy wygodnie itp gorzej z rodziną... Obie matki i moj ojciec mają niechęć do chusty teoretycznie przez wzgląd na mój kręgosłup bo się przyzwyczai... A ojciec bo przecież jej musi być niewygodnie i zasnęła na pewno ze zmęczenia - wyciagnij i połóż do wózka/łóżeczka... Ponieważ mieszkamy daleko i widujemy się rzadko, to się takim gadaniem nie przejmuję, ale zawsze jak dzwonią i mówię że jesteśmy na spacerze to pytają czy mamy wózek... no i ten wyrzut w głosie gdy na wspólnym spacerze Mała płakała i nas zamotałam, a one chciały pchać wózek z dzieckiem a tu nic z tego...
kiedys komentarz przy kasie w kolejce (mąż stał i słyszał, ja byłam juz za kasami): Ty patrz, ale go w ręczniki zawinęła
Kubuś 2012 Wojtuś 2014
Piszę bez polskich znaków
Duży plus afrykańskiej teściowej trzy Kangi dostałam
Sent from my iPhone using Tapatalk
Masimba - 03/14 Mia - 12/10