Chustujemy małą od urodzenia. Właśnie śpi mi na plecach. Mamy też pożyczony wózek, tak na wszelki wypadek. Mąż nie korzysta z niego wcale, ja sporadycznie. Na zasadzie MLW (mama lubi wybór).
No i mój mąż po tym, jak zdjęłam gondolę i założyłam siedzisko powiedział, że nie pozwala na wożenie w tym swojej córki Ze w chuście jest jej miło, przyjemnie, wygodnie i zdrowo, a w wózku widzi tylko świat, osoby pchającej nie i że to nie jest dla dziecka fajne.
Przyznam, że nie spodziewałam się po nim takiego radykalizmu
Oczywiści wczoraj mała była na spacerze w wózku, bo ja poszłam na zebranie do szkoły, a moja Mama nie chustuje. Padre na wieść o tym stwierdził z rezygnacją, że jego zdanie się nie liczy
Poza tym na moje próby nauczenia małej spania w łóżeczku reaguje z niechęcią "bo to tak fajnie i miło jak ona śpi z nami" i nic, tylko by ją nosił na rękach.
Nasz hopek wrócił z wymiany to powiedział "fajnie, stęskniłem się za nim".
Nie spodziewałam się, że kupione kilka miesięcy temu parę metrów szmaty zrobi z mojego mężczyzny takiego chustoradykała z ostrym skrzywieniem na AP
Nawet mi się to podoba