Pisze do was bo mam pewnego rodzaju kaca morlanego i jest mi smutno Napisze po kolei o co mi chodzi:
W rodzinie jest dziewczyna, ktora prawie 2 miesiace temu urodzila dziecko. Dziewczyna widziala jak byla w ciazy jak ja nosze Orlinka. Namawialam ja na chuste, namawialam nie tylko slowami, ale przede wszystkim wlasnym przykladem. Namawial tez moj kochany maz
Kiedy jej synek urodzil sie, odwiedzilam ich. Dziewczyna bardzo drobna, niewysoka, dziecko urodzilo sie duze. Teraz wazy juz ponad 5 kg, czyli 10% wagi mamy (bo mama chuda). Pokazalam jak nosic w kolkowej maya wrap, ale juz wtedy dziewczyna byla taka jakos negatywnie nastawiona do noszenia. Dziewczyna czesto do mnie dzwoni i skarzy sie jak ma ciezko z synkiem, bo budzi sie w nocy, nie da spac, che na raczki i odlozony placze...

W czasie swiat Bozego Narodzenia zamotalam sobie malego w chuste wiazana. Takie malutkie cialko bylo bardzo przyjemnie miec blisko siebie Dziewczyna wydawala sie przez chwilke byc nieco bardziej entuzjastyczna, wiec ja tez zamotalam. Po 5 minutach ona stwierdzila, ze noszenie w chuscie nie jest dla niej, bo 'malemu sie nie podoba'. Synek zaczal troszke kwilic, ale kiedy poradzilam jej, aby delikatnie zaczela sie kolysac, maly usnal .

Tydzien temu umowilam sie z ta dziewczyna na spotkanie u Wwie (pamietacie Herba Thea?). W ostatniej minucie dziewczyna stwierdzila, ze nie przyjedzie 'na ten sped dzieciowy'.
Jej argumenty przeciw noszeniu w chuscie:
- chusta jest droga (proponowalam wypozyczenie za darmo jednego z moich didkow)
a tu uwaga, mega argument: 'nie chce rozpuscic dzieka'

I tutaj sie kompletnie zalamalam, poczulam totalna porazke, ze jestem do bani, bo nie potrafie namowic dziewczyny do noszenia dziecka w chuscie....
Wczoraj ona stwierdzila, ze z dwojga zlego, to wolalaby nosidelko, choc zamowila juz lezaczek 'z ktorego synek bedzie mogl obserwowac swiat'.

Teraz sobie siedze i mysle i nasuwaja sie takie wnioski:
- dziewczyna nie chce nosic dziecka --> tu lezy przyczyna takiego negatywnego nastawienia do chusty i noszenia w ogole. Na nic moje argumenty, ze dziecko trzeba nosic, na nic podsylanie linkow do tego forum, do forum gazetowego, ekodzieciaka, etc

Jakos tak wczoraj chcialo m i sie przez to wszystko plakac, gdyby to byla obca osoba, to pal licho.... Nie moge zrozumiec jej, bo skoro tak bardzo chciala dziecko, to dlaczego nie chce nosic swojego synka???

Czy ktoras z was osobiscie spotkala sie takim 'przypadkiem', czy znacie kogos kto podobnie myslal i potem zmienil zdanie? Co byscie zrobili na moim miejscu? Ja od dobrych kilku miesiecy propaguje idee chustonoszenia, ale jeszcze nigdy nie spotkalam sie z takim 'murem', szczegolnie w rodzinie.... Wydaje mi sie, ze ta dziewczyna patrzy na mnie jak na wariatke, bo ja tak duzo nosze, lubie nosic, zakladam malemu pieluchy ekologiczne, teraz wysadzam na nocnik 9 miesiecziaka... jakas taka dziwna jestem...