Donkaczko (to jak jest z twoim imieniem w koncu???) jakbys pisala o moich przezyciach.. tez mialam dziwne mysli, zdarzylo mi sie nakrzyczec na Karolke.. ech
Jednak bycia mama tez trzeba sie nauczyc))))))))))
Donkaczko (to jak jest z twoim imieniem w koncu???) jakbys pisala o moich przezyciach.. tez mialam dziwne mysli, zdarzylo mi sie nakrzyczec na Karolke.. ech
Jednak bycia mama tez trzeba sie nauczyc))))))))))
a byl watek z imionami dagmara katarzyna, ale drugie w uzyciu
no, jak sie z natury choleryczny charakter, to byc spokojna i wyluzowana matka to nie lada cwiczenie
ale sie udaje
Kasia mama Marianny czerwiec 06 Heleny wrzesieĂą 07 i styczniowej niespodzianki
http://chuscianyzakatek.blogspot.com/ - blog i bazarek chustowy - ruszy znĂłw 1 wrzeÂśnia
Ja osobiście po domu Adę noszę bardzo mało, prawie nigdy. Ostatnio w gościach za to była kilka razy przez dłuższy czas.
To ja jakas inna jestem, bo od urodzenia Luski jest ona w centrum nie tylko mojej uwagi, ale i wszystkich domownikow. Moim zdaniem tak ma byc. Ja juz bylam, maz juz byl, wiec teraz jest Luska pepkiem swiata Moze sobie krece bicz na wlasna skóre, ale ja umiem pic piwo, które sobue saia nawazylam. A chusta byla mi najbardziej potrzebna do utrzymania zdrowych proporcji w zyciu, bo oprocz tego, ze jest dzieć, to sa tez elementarne potrzeby. Trzeba ugotowac, uprac, sprzatnac. Wtedy dziecia w chuste i jemu dalej sie wydaje, ze jest w centrum zainteresowania (w naszym wypadku trzeba jednak do tego jeszcze spiewac ), a ja robie wszystko co chce lub musze
Jasnie Pani, o czym Ty piszesz? Jaka inna? Jaki bicz? Jakie piwo? Ja mało noszę, bo Ada mało chce i tyle. I nie jest pępkiem świata, bo dzieci mam dwoje i oboje muszę obsłużyć - i to ten starszy wymaga wiecej uwagi jednak.
Bonkreta kilkunastu linijek tekstu nie pisze sie w 3 sekundy. Wystarczy spojrzec na czas napisania naszych postow i mozna sie zorietowac, ze moj nie jest odpowiedzia do twojego, tylko w odzewie na poprzednie.
Oj, przepraszam, na to nie spojrzałam wcale
Dorwałam sie na chwilę do kompa, w dyspozycji chyba niezbyt dobrej, bo moje dziecie zdaje sie zaplanowało dzis doprowadzenie matki do szału
Ja urodziłam dziecko 1,5 mca wcześniej niż moja ukochana kuzynka
Wszystko co mogłam jej przekazywałam. Obie mamy śliczne dziewczynki. I jak zachorowałam na chustomanie to zaraz i tą ideą postanowiłam się dzielić. Pewnie dziś obydwie chodziłybyśmy w chustach i wymieniały się nimi gdyby nie jej mąż... Dobry chłopak, ale nie lubi moich pomysłów (ostatnio jak odwiedzała ich rodzina i opowiadali, że ja na basen z małą i na spotkania chustowe i do kina, pozwolił sobie na uwagę, że szkoda, że jeszcze na księżycu nie byłam) . Ma on zasadę nie noszenia dziecka i już. Przytulają małą i pieszczą, ale nosić nie chcą.
Nawet dałam siostrze(ciotecznej) ponosić małą moją, bo swojej się bała.
Coż..stwierdziłam nic na siłę...po co mają mnie kojarzyć z narzucaniem swojego stylu życia... Mąż kuzynki się ze mnie podśmiewuje, ale cóż...ja mam do siebie zdrowy stosunek, wiem co dla nas dobre i tyle...w domu z małą siedzieć tak jak ma kuzynka zwariowałabym w tydzień, bo ja badzo energiczne dziewcze jestem
Także spokojnie..chociaż i mi czasem przykro jak łątwo ludzie rezygnują z własnej wygody i jak łatwo nie znając idei ją potrafią źle ocenić.
Jestem dzieckiem "zimnego chowu" i wyrosłam na w miarę zrównoważoną emocjonalnie chyba tylko dzięki mojej babci, która rekompensowała mi wszystkie braki typu noszenie, przytulanie i rozpieszczanie do granic możliwości. Najgorsze jest dla mnie to, że z wczesnego dzieciństwa prawie w ogóle nie pamiętam mojej mamy tzn. jakiś bliższych kontaktów między nami. Za to doskonale pamiętam mamę nosząca na rękach mojego młodszego brata, którego traktowała zupełnie inaczej niż mnie. dlaczego? Do dzisiaj nie wiem. Być może człowiek uczy się na błędach i przy drugim dziecku doszła do wniosku, że jednak warto przytulać? Swoje dzieci noszę(siłam), rozpieszczam, przytulam i poświęcam im czas puszczając mimo uszu wszelkie uwagi oraz światłe myśli w rodzaju "rozpuścisz", "rozpieścisz" i "utrudniasz sobie życie". Posiadanie dzieci było moim świadomym wyborem, nie zaś elementem planu dziesięcioletniego typu "praca, mieszkanie, samochód i do kompletu dziecko". Może dlatego spędzania z nimi czasu, poświęcania uwagi nie traktuję jak wyrzeczenia czy przykrego obowiązku (co czasami obserwuję u niektórych moich koleżanek). Mąż stoi za mną murem, rodzina z mojej strony patrzy na chustowanie przychylnym okiem, a rodzina męża traktuje to jak wielkomiejskie dziwactwo i pozwala sobie na komentarze "że też nie macie na co pieniędzy wydawać". Ostatnio usiłowałam przekonać szwagierkę mojego męża do noszenia w chuście, ale usłyszałam, że nie będzie jak Rumunka dziecko nosić, bo by sie pół miasta z niej śmiało. Co można odpowiedzieć na taki argument? I na nic się zdało tłumaczenie, ze to również dla mojej wygody, bo mam wtedy czas na zrobienie coś w domu itp.
Gdy ja zainteresowałam się chustami, byłam w ciąży z Zuzią i moje trzy znajome też akurat były w ciąży (każda z nas z drugim dzieckiem).
Uznałam, że chustowanie to wspaniały pomysł i do każdej z nich wysłałam różne linki z wiadomościami na ten temat. Oczekiwałam takiej reakcji, jaką ja sama miałam, czyli entuzjazmu i radości z tego, że udało się coś takiego odkryć jeszcze przed narodzeniem naszych pociech.
Pierwsza koleżanka rzekła, że nie ma czasu na internet, a w ogóle to jesteśmy inne od siebie, bo ja to lubię takie nowinki
Do dziś pomimo delikatnego namawiania, podsyłania kolejnych linków (żadnych maili nie czyta, bo ciągle nie ma czasu) i próby umówienia jej na chustowe spotkanie w jej mieście, żeby zobaczyła, o co chodzi, nie dała się "przekonać". Dodam, że też mi się skarży, jak to jej dziecko nie chce
spokojnie leżeć, tylko się wydziera.
Druga koleżanka okazała się oszczędna, bo już jedno nosidło przecież ma (sztywne), w którym nosiła pierwsze dziecko maszerując godzinę dziennie dla zrzucenia nadwagi pociążowej (a nie dla przytulania). Co prawda teraz uprawia marsz z kijkami i przydałaby się jej jedna wolna ręka, bo dziecku lata głowa (wcześniej przytrzymywała ją ręką). Ostatnio mi mówiła z radością, że z drugim też maszeruje (w nosidle niestety, mam nadzieję, że zrezygnowała z kijków, żeby trzymać temu maluchowi tą trzęsącą się główkę).
Trzecia koleżanka (właściwie kuzynka) po urodzeniu dziecka dała się namówić na wypróbowanie mojej chusty, bo dziecko ciągle płakało. Chustę mi odesłała, bo dziecko już spokojniejsze, ale zastanawia się nad podaegi ( w międzyczasie dziecko podrosło).
Cieszę się, bo:
-przeczytała podesłane informacje,
-chciała choć spróbować i ponosić, zanim wyda negatywna opinię,
-ma zamiar sprawić sobie podaegi, żeby nosić dziecko
Ja na szczescie nie mam problemow z rodzina, ani z mojej strony, ani ze strony meza. Siostra meza (niedzieciata dwudziestka) czasem nawet sama chce, zeby jej Luske zachustowac, a tesc jest zafascynowany chustami i mowi o mnie, ze ja zawsze taka pomyslowa i wiem jak sobie zycie ulatwic, a nie utrudnic
A dzis bylysmy na Dniu Babci u mojej Babci, a Luski Prababci (prosta kobieta ze wsi, dzis juz prawie osiemdziesiecio letnia)i ona nigdy nie widziala nas w chuscie, a dzis jak to zobaczyla to bylo zero komentarza Troche mnie to zdziwilo, ze ani w te, ani wewte sie nie opowiada i zaczelam sama ja podpuszczac, ze ludzi mowia, ze "rozpuszcze" takim noszeniem, a ona mi na to "tak jak sie siano ma suszyc na grabiach tak dziecko ma rosnac na rekach" No po prostu zwalila mnie z nog tym komentarzem i nic innego mi nie pozostalo jak ja usciskac Kochana Kobieta
piękneZamieszczone przez Jasnie Pani <img src=\"{SMILIES_PATH}/icon_smile.gif\" alt=\":)\" title=\"Smile\" />
Doradca-Partner Akademii Noszenia Dzieci
Kuba (27.01.02), Lola (17.12.03), Kinia Antosia (5.08.06), Kamila Dyś (31.08.08)
and life's like an hourglass glued to the table,
No one can find the rewind button girl
So cradle your head in your hands.
And breathe, just breathe, whoa breathe, just breathe
no bo taka jest prawda
ja się mogę pod tym podpisać i dopisać ze chusta jest świetna na spacery, wycieczki , wypady do znajomychZamieszczone przez mart
czasem używam w domu
na zakupy jednak zdecydowanie preferuję wózek
kosz na zakupy to zdecydowany plus niz koljny cięzar na plecach czy w rękach
leżaczki, hustawki posiadamy bo małą jest taka przylepa ze czasem cięzko jest iść mi samej do toalety
a jak Gabiś ma dobry humor to w hustawce się pobuja
lezaczek tez się przydaje bo sadzam ją na nim ona na mnie zerka a ja mogę zrobić obiad
podsumowując : lubimy nasze wszystkie gadzety ale najbardziej lubimy się przytulać , całować stópki i spać razem w nocy
W temacie babć - moja 85 letnia babcia, pochodząca ze wsi po Wilnem, na widok Matiego w chuście, uśmiechnęła się szeroko i zaczęła opowiadać jak za jej czasów chłopki na wsi tylko tak dzieci nosiły i żaden dzieciak nie płakał tylko spał smacznie u mamy przy piersi albo na plecach Wychodzi na to, że niektórzy starsi ludzie mają zdrowsze podejście niż nasi rówieśnicy
na fb też to sobie wrzucę, może ktoś znajomy się nawróci"tak jak sie siano ma suszyc na grabiach tak dziecko ma rosnac na rekach"
ja tez musiałam odpuścić w dwóch przypadkach. jedna to mama chrzesniaka, nosi bardzo sporadycznie.
druga - moja siostra cioteczne której za chorobe nie potrafię zrozumieć, ma chory kręgosłup skarzy się ze ja boli ale i tak non strop nosi na rekach bo mały płacze inaczej, nie moze nic w domu zrobić a ma jeszcze starsza córkę. dałam jej chustę za darmo - lezy
młody ma pół roku teraz to dałam MT - pokazałam jak wkładać z przodu i na plecy...i tez leży...dziwię się ale już nie komentuję.
edit : Artemida wygrzebała, ale może i dobrze bo ja w sumie właśnie w te święta poniosłam "porażkę" i dobrze mi zrobiło takie wygadanie się
Ostatnio edytowane przez panthera ; 26-01-2012 o 20:34
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://subkonta.jim.org/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
lo matko
posty z 2008
a ja przez chwile myslalam ze DoKaczka wrocila
Tomek (III.07) Asia (X.09)
Doradca po kursie średniozaawansowanym Die Trageschule® Dresden
http://fotelik.blox.pl/html