Po babskim dniu z moją 6 latką mam doła...
Moja córeczka wywierciła mi swoimi pytaniami- dlaczego jej nie nosiłam -dziurę w sercu wielkości co najmniej wielkiego kanionu...
Próbowałam jej wytłumaczyć, że kiedy ona się urodziła nie dotarło do mnie jeszcze jak wspaniałe są chusty... że jakoś nie było tego wokół mnie a wisiadełka nie tolerowała (przynajmniej nie mam w tym punkcie wyrzutów)...
Wszystkim naokoło opowiadam jak cudownie jest nosić dziecko w chuście a potwierdzeniem tego jest mój najmłodszy synek- który jest mega radosny... i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że moja córka może być o to zazdrosna. Że w jakiś zakręcony sposób czuje się odtrącona... hmm...
Czy u Was były podobne sytuacje? Jak wybrnęłyście?