Ano niestety, nasze wielo zaczęły pośmierdywać. Wyprane i wysuszone pachną ok, ale wystarczy najmniejsze siusiu, i zaczynają po prostu śmierdzieć straszliwie moczem. Nie mówiąc o tym, jaki zapach wypełnia pokój po zmienianiu nocnej pieluchy (czyli takiej, która była na pupie jakieś 5-6 godzin).
Wydaje mi się, że o pieluchy dbam - piorę z słuszną ilością Nappy Fresh w 60 stopniach, z wstępnym płukaniem w zimnej wodzie, raz na miesiąc stripping i namaczanie w gorącej wodzie z kwaskiem. Używamy ich 8 miesięcy.
Uprzedzając pytanie - zęby IDĄ, na razie wyszły dwa. Domyślam się, że być może stad częściowo smrodek. Tym niemniej, może przydałaby się pieluchom kuracja? Jestem u mamy na wakacjach i mam dostęp do wielkiego gara, w którym mogę je ewentualnie skatować jakimś gotowaniem. Ale plizzz, niech mi ktoś przypomni, jak to z tym gotowaniem? Po prostu wygotować wsio jak leci? Z kwaskiem, bez? Jak z kwaskiem, to potem płukać w zimnej wodzie, czy stopniowo zmniejszać temperaturę? A co z pulami - przeżyją? Bo większość naszych wielo to jednak kieszonki, jeśli potraktuję kuracją tylko wkłady, materiał w kieszeniach dalej będzie zalatywał...
Wiem, że o praniu pieluch był wielki wątek, nawet kiedyś się przez niego przekopałam, ale zostały mi trzy dni na urlopie i muszę się szybko zabrać za sprawę, a nie mam czasu czytać wszystkiego jeszcze raz...