mam podobny problem, tzn. noszę małego od miesiąca - w kieszonce (innych wiązań jeszcze nie próbowałam
), wszystko było już cacy, gdy od kilku dni zaczęły się trudności...mały przy zawiązywaniu od razu wygina się na moje prawo i obserwuje podłogę...nie mogę go przywołąć do pionu, przecież nie będę go szarpać...gdy w ten sposób uda mi się go zawiązać potem gdy śpi jest cały prosto, fakt, że ma większy luz przy szyjce, ale już trzyma głowę prosto, więc go po prostu na razie asekuruję....kilka razy próbowałam dociągnąć chustę w takiej sytuacji, ale całe wiązanie szlag trafiał a mały się denerwował....
co radzicie?
i jeszcze parę razy właśnie też ostatnio tak przemieścił rączki, że zwisały mu wzdłuż tułowia....czy tak można?
ach, no i nie wiem co robię źle, że (też ostatnio - może to jest ze sobą powiązane?) jedna noga, właśnie ta, od której jakby się odbija do skrętu w drugą stronę, jest niżej, zwisa bardziej i generalnie muszę ją przytrzymywać, żeby nóżki były symetrycznie....
mam jeszcze pytanie o te symetryczność nóżek...rozumiem, że nóżki układamy po zawiązaniu ostatniego supełka, na właściwe miejsce...czy przy prawidłowym wiązaniu, gdy dziecko się kręci, jest to możliwe, że nóżki zaczynają być niesymetrycznie, przekrzywione i trzeba to korygować? czy też jak sie prawidłowo zawiąże to dziecko nie ma możliwości, że nóżki przekrzywi?
uff, trochę dużo tych pytań, ale dziś się załamałam, jak nie dałam rady małego zachustować - przekrzywiony gapił się w ziemię, nóżki asymetrycznie, no po prostu porażka na całej linii...a przecież nie chce mu zrobić krzywdy, żeby za wszelką cenę go nosić....
pomocy....
edit: dzieć teraz ma 3 miesiące i jeden tydzień