O, to to! Ja serdecznie Martynki nie cierpię - a moja córka ją uwielbia. W naszej bibliotece jest cała seria. W sumie na jeden raz może być, ale jak dziecko wciąż prosi 'wypożyczmy Martynkę' to mi się cofa. W dodatku mam dziwne wrażenie, że ilustrował to jakiś pedofil (bardzo podkreślone majteczki)
Jest też seria tego samego wydawnictwa i Krzysiu i Ani.