zastanawiałam się, czy to wrzucić do nosideł - ale MT absolutnie nie przypomina, raczej to coś między pouchem i kółkową.
Pamiętacie siatki na zakupy? Takie tkane siatki, co to nosiło się w nich szklane butelki z mlekiem ze sreberkowymi kapslami? Właśnie tak wygląda tonga.
A jak działa? Działa na tej zasadzie co kółkowe i pouche - na jedno ramię i dziecko w siatę Zajmuje ekstremalnie mało miejsce - w eleganckiej torebce można zmieścić, idealne na krótsze przejścia - jak dziecku się znudzi chodzenie na nóżkach/jeżdżenie w wózku, chce się gdzieś szybko wyskoczyć etc.
Dziecko się wkłada bardzo szybko - w kółkowej dociąganie zabierało mi zdecydowanie za dużo czasu, chusta skręcała się w kółkach - nie dogadałam się. Tonga istnieje w stałych rozmiarach (choć mały ich wybór) albo z regulacją - nawija się pasek na taki motek - nie jest to super proste i szybkie, ale robi się to rzadko. Pewnie jest to nieco mniejszy komfort noszenia od kółkowych - ciężar rozkłada się na trochę mniejszej szerokości ramienia, ale na moje potrzeby jest wystarczająco wygodnie. Nosidło nie opatula tak dokładnie, więc młodsze dziecko wymaga lekkiego wsparcia, przytrzymania - mi to nie przeszkadzało, bo mając utrudnione korzystanie z jednej ręki, mogę nią podtrzymywać malucha, natomiast starsze dziecko właściwie wystarczająco mocno się trzyma, w razie co lekko balansuje żeby utrzymać równowagę.
Kupowałam tongę jak byliśmy na wyjeździe mieszkając w domu, gdzie było kilka poziomów, pomiędzy którymi się bezustannie biegało, młodemu (wtedy chyba około 10 kg) szły zęby, więc nie było opcji zostawiania go beze mnie - bardzo nie mogłam się doczekać mojego nabytku i rzeczywiście tonga się sprawdziła - moje ramiona były jej bardzo wdzięczne.
Fotki z dwulatką i ośmiomiesięczniakiem (siatkę można podciągnąć wyżej na plecki), choć najlepiej pewnie się sprawdza przy dziecku wiekowo gdzieś pomiędzy nimi, takim wczesno-chodzącym.