Mam od dłuższego czasu dziecię nocnikowe, owszem siki w pieluchę się zdarzały, ale mało, bo jakoś sie fajnie dogadywałyśmy. Od tygodnia jesteśmy poza domem i jest dziwnie. Nie znielubiła nocnika, rano po przebudzeniu siada bez problemu sika, kupsa i ok. Schody zaczynają sie potem. Kompletnie nie na nocnik, sik w pieluszkę. Jak sadzam, lub siadamy razem na kibelek to prawie natychmiast wstaje, nie zmuszam, więc idzie sobie i po chwili sik w pieluchę. Ja wiem, że Lauron malutki jeszcze w sumie, ale o co chodzi? Za dużo wrażeń i nie ma czasu na nocnik? I co robić? Próbować co jakiś czas sadzać mimo wszystko, czy ogólnie odpuścić i sadzać rano, a potem ograniczyć się do zmian pieluch?