Nas uczono wiązać w szkole rodzenia. Najpierw wiązałyśmy my - kobitki, później panowie. Po tym jak zamotał na sobie miśka codziennie męczył mnie czy zamówiłam chustę bo on koniecznie Franka musi w chuscie nosić.
Nas uczono wiązać w szkole rodzenia. Najpierw wiązałyśmy my - kobitki, później panowie. Po tym jak zamotał na sobie miśka codziennie męczył mnie czy zamówiłam chustę bo on koniecznie Franka musi w chuscie nosić.
mój mąż nosił kilka razy dopiero. Chyba jednak sama jestem winna bo mi motanie idzie szybko a on mota i mota dodatkowo wydziera się ostatnio Młody w czasie wiązania okropnie a on w stres wpada
Moj kilka razy nosił ale mówi, że dla niego za trudne to motanie i on nie ma talentu do prac manualnych . W mt lubi za to nosić i to bardzo.
Widzę, że wątek się wziął i odświeżył
U nas kwestia noszenia o tyle zeszła na dalszy plan, że Ulka pożąda maszerować na własnych nóżkach, a jeśli na ręce, to na chwilę. Wózek stoi, MT leży, tyle noszenia na razie
A u nas nowy wymiar noszenia nastał Mój Szanowny Małżonek od początku jest zwolennikiem noszenia, o czym już tu pisałam. Ale motanie nie zawsze Mu wychodziło, jednak zawsze się starał sam lub z moją pomocą. Odkąd jednak zapoznał się z Bondolino ja w ogóle nie mam kiedy nosić Wojtusia/ wszędzie tylko razem i razem, a jak Młody mu uśnie, to Małżonek wygląda jakby unosił się parę centymetrów nad ziemią ze szczęścia To chyba najpiękniejsze widoki dla mnie
Czy Wy też się kłócicie z tatusiami, kto z Was ma nosić? Bo u nas to norma ostatnio. Dziś wieczorem usłyszalam przy kolacji ni z tego ni z owego: "Szach!" Ale co szach? "Szach! Ja jutro Wojtka noszę" I tak to wygląda
Magda, mama Wojtusia.12.04.2011 i Gosi 17.08.2013 i Mai 27.01.2018
ja specjalnie zamówiłam długą chuste, żeby mąż mógł motać. Bardzo chciał, bardzo mu się wszystko podobało itp. Chusta przyszła dawno temu a mąż spróbował raz. Ale mu nie wyszło, trafił na gorszy nastrój małej i strasznie się zniechęcił Stwierdził, że to za trudne, że on nie ma trech rak żeby trzymać dziecko i jeszcze dociągać materiał Czasem przebąkuje, że spróbuje znowu ale widzę, że jest zniechęcony i mi przykro tak jakoś...
Marysia - 5 czerwiec 2011 Moje największe szczęście.
Mój małżonek pierwszy zamotał młodą, bo ja się bałam Ale potem to ja głównie nosiłam. Teraz małż odkrył mandukę i trochę nosi. Ostatnio zaskoczył mnie stwierdzając, że weźmiemy na wyjazd chustę i nosidło, więc wózek nie będzie potrzebny.
Mój małż..hmmm cięzki orzech do zgryzienia..arę razy był w klubie kangura , wychwala zawsze chusty gdzie może ale tylko raz zamotał się przy mojej pomoc w domu.....a tak nie!
Nie wiem czy może sie boi? Czy może tez jego mięsień brzuszny przeszkadza..ale mówił ostatnio że jak młoda będzie troszkę większa to on się pisze ale tylko na mei taia
MAMA-Wiktorii 18.02.2007 Katarzyny 29.03.2011 Kornelii 19.05.2021
Poszliśmy w sobotę na warsztaty. O dziwo mąż bardzo chętnie się wybrał. Na warsztatach sobie świetnie radził. Został pochwalony za motanie. Kazał mi natychmiast nabyć chustę, co nastąpiło wczoraj, a jutro wybiera się do lumpexu szukać odpowiedniego misia do ćwiczeń Oby tylko nie stracił zapału.
mój mąż nosił kilka razy dopiero ale gdy zamotany jest to zachowuje sie jak nadopiekuńcza mama..takie to to uczucia wyzwala
Moje uszytki: Quku.pl
GALERIA --> https://plus.google.com/photos/11361...85742012042817
HandMade na forum-->http://www.chusty.info/forum/showthr...28#post2987628
Moj przed porodem byl mega zapalony ze bedzie nosil itd.,.ba! jeszcze dlugo przed ciaza jak widzial tate w chuscie to mowil ze on tez tak bedzie nosil i w ogole...a teraz co?jakos sie nie garnie a zapytany mowi ze może potem..wydaje mi sie ze chyba rie boi i jak widzi jak sie motam to mu sie to trudne wydaje.a on nie jest zbyt sprawny manualnie niestety...jak myslicie-zaczac od kieszonki?od razu na synku czy na misiu najpierw?
na misiu
wiesz faceci tak czasem maja ze jak zobaczą tą swoją kruszynę to boją się że coś mogą jej zrobić, mój na początku jeszcze w szpitalu bał się Damiana na ręce wziąć, bo to takie maleństwo...
Macka nosi w manduce i mt, bardzo lubił tez pożyczone chusto-mt.
nosił tez w elastycznej, ale tkanych nie polubił, pozwala mi się zawiązać w chusty testowe, bo one zwykle za długie na mnie (taki mam argument sprytny ) jak juz zawiązany - nie ma oporów żeby wyjść na spacer, nawet "na miasto", tyle że z dzieckiem w wieku macka naprawdę wygodniejsze jest ergo czy mt.
Damian 07.01.2005
Maciek 07.09.2009
Tomek 17.04.2014
Jaś 15.01.2013 [']
1% Maciek
https://jim.ultra3.done.pl/nasze-dzieci/profil?id=778572
uwaga: znikam na weekendy: odwyk i czas dla rodziny
ja mojego sama motałam
on czuł sie pewnie i nie protestował. mówiłam gdzie ma mi przytrzymac ect.
Polecam
Moje uszytki: Quku.pl
GALERIA --> https://plus.google.com/photos/11361...85742012042817
HandMade na forum-->http://www.chusty.info/forum/showthr...28#post2987628
W naszym przypadku to mąż pomagał mi się motać na początku... jak miałam jeszcze problem z odpowiednim dociągnięciem.
Mama czterech synów. 2011, 2013, 2015, 2017.
Mój mąż był sceptyczny gdy zaraziłam się chustami. Do momentu, gdy zrozumiał, że dzięki chustom nie musimy rezygnować z aktywnego wypoczynku (jesteśmy miłośnikami gór, z wózkiem ciężko byłoby gdziekolwiek dotrzeć). W Góry Świętokrzyskie pojechaliśmy gdy
Olcia miała 5 miesięcy, i od tego czasu chusta sprawdza się świetnie. Teraz na wycieczkach ja noszę Malca, mąż Olcię i wszystko gra .
Mój mąż daje się omotać, choć tego momentu bardzo nie lubi, ale jak już są gotowi to by Młodego nosił bez przerwy
Mój mąż, mimo, że dzidzia w brzuchu się jeszcze grzeje, jest pozytywnie nastawiony do chust, pieluszek wielo itd. W sumie on zazwyczaj lepiej radzi sobie z dziećmi niż ja .
Mam takie przypuszczenia, że on będzie lepszym ojcem niż ja matką...
Moje Skarby: Tymek (maj 2012) i Lolek (wrzesień 2015)
Nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego, że zdobycie tego wymaga czasu - czas i tak upłynie.