Tak sobie mysle
i chcialam sie zorientowac jak to u Was wyglada...
co robicie jak wychodzicie w gosci albo macie gosci w domu??? wysadzacie?
Byli u mnie dzis tesciowie i musze powiedziec, ze bardzo mnie to krepuje, jakos nie moge sie zgrac z malym i goscmi
Na szczescie moge go zabrac na gore - zeby pieluche zmienic
, a przy okazji na kibelek posadzic
Moze wynika to z tego, ze tesciowa i tak patrzy na mnie jak na zjawisko - pieluchy wielorazowe (znienawidzone przez nia
) jak zaczelam to tylko glowa krecila
, chuste jak zobaczyla - to oczami przewracala
ale polar dla dwojga mi "wydziergala" ze starego polaru meza
Jak jej powiedzielismy, ze BLW bedziemy robic i lyzeczka to maly sam sie bedzie karmil - to malo co sie nie zaksztusila, a jak Hugo pierwszy raz jadl przy niej banana, to miala ochote mu po pleckach stukac, bo sie maly udlawi
No i jak uslyszala, ze maly kupe do kibelka zrobil to sie tylko odwrocila
i zmienila temat
- moze to sie u nas bierze z roznicy jezyka
czy cos
Ale musze powiedziec, ze nawet jak kolezanki do mnie przychodza - to jakos tak niekoniecznie sie czuje
A jak to u Was wyglada??? Podpowiedzcie jak sobie z tym radzic? Czy po prostu odpuszczac jak sa inni w domu
?? Troche by mi bylo szkoda, bo maly zaczal fajnie do kibelka robic i nawet w supermarkecie zrobil i na basenie