Zauważyłyście, że nasza forumowa miłość do konkretnych chust falami idzie? Jeśli wiecie o co mi chodzi Pamiętam społeczny zryw na Lilibulle (głównie za sprawą Hanti ) jakiś rok temu wszyscy namiętnie inkę kupowali (ech ile ja się do niej kolczyków narobiłam ) za czas jakiś ciężko było używanego leośka uświadczyć, potem vatanai, potem konopie. No a teraz Jima wszyscy ze sklepów pewnikiem wykupią
Nic nie mówiąc o szaleństwach indiofanek - a to len, a to konopie, kaszmir, silk mój niedoczekany a wcześniej długo na stanie u Petisu leżały, koleżanka zachwalała, zdjęcia Luśki wstawiała i popytu zbytniego nie było. A wystarczyło koniunkturę na forum nakręcić i już byśmy za niego niejedno oddały