Wydawało mi się, że po dwóch miesiącach z wielo nie muszę o to pytać, ale: wczoraj była u nas położna z poradni laktacyjnej i nastraszyła mnie informacją, że u dziewczynki pieluszkę należy zmieniać max po 1,5 h, bo ma krótsza niż chlopiec cewkę moczową i łatwo o infekcję etc. Krótko mówiąc, poczułam się jak wyrodna matka, która znęca się nad dzieckiem;(
Nie, żebym trzymała dziecko godzinami w mokrych pieluchach, ale co 1,5 h to do tej pory zmieniałam tylko te parę prefoldów z Pieluszkarni, które mamy... Formowanki i kieszonki to średnio co 2-2,5 h, a zdarza się, że jak Jadwisia zaśnie snem kamiennym, to i 3,5 h. Dodam, że Jadwisia ma 4 miesiące, mokro jej zupełnie nie przeszkadza (a mamy większość pieluszek z naturalnym materiałem od pupy), skórę na pupie ma jak marzenie - żadnych odparzeń, podrażnień, czerwoności.
Przejmować się srogą położną, jak sądzicie?