a co!
już myślałam że jestem jakaś nienormalna że mnie te szopki ze zdjęciami i z 'noszeniem na pokaz' wqrwiły z deczka...
tak wolała bym jak by mi osoba obdarowana przeze mnie powiedziała prawdę na temat takiego prezentu - tym bardziej jeśli by miała takie normalne wytłumaczenie jak odnoszące się do wisiadeł!Zamieszczone przez moli1978
Poznań w chuście zaprasza!!!
syn 2007, córka 2010, syn 2016 Mamine na fb PituPitu
to że są zatwardziali w swoich poglądach to nie znaczy że każdy inny ma mieć takie same poglądy i nie może się wypowiedzieć na temat XYZ bo ktoś ma inne poglądy... ja o chodziku powiedziałam moim teściom co myślę (jeszcze w ciąży, bo w chodziku łaził ich drugi wnuk i powiedzieli że ja go dostane potem żebym miała chwilę dla siebie :/ ) i myślałam że grochem o ściane a okazało się że nie do końca, bo zrozumieli i dotarło do nich i nawet przekazali dalej...
Poznań w chuście zaprasza!!!
ale nie chodzi o to, żeby nie próbować, tylko o to, żeby nie dać się zjeść
Świetna historia!
Jak to przeczytałam, przypomniało mi się, jak po narodzinach starszego syna dostałam od mamy ubranka, które przechowywała po mnie - pieluszki, rajstopki, kaftaniki, no i dwie pary wełnianych rajtuzków bez stopek - czerwone i pomarańczowe. Szczególnie na te rajtuzki byłam zła - gdzie chłopakowi takie założę, przecież mam super ocieplane spodenki na zimę. Przeleżały, aż wrzuciłam je w końcu do kontenera na używane ciuchy. A teraz żałuję - jakie super otulacze byłyby dla młodszego, cieniutka niegryząca wełenka, żywe kolorki, no i na długość starczyłyby do końca pieluchowania...
Przepraszam za OT
Z wieloma osobami mam kontakty lepsze lub gorsze, bo wiadomo różnie to bywa. Ale akurat z teściową (nie jest tak, że uważam ją za samo zło, po prostu mamy całkiem odmienne poglądy) nie mogę się dogadać. Argumenty których używa zwalają mnie z nóg, a moje nie trafiają. Kiedy syn miał 3 miesiące zaproponowała że weźmie go do siebie na weekend a my sobie odpoczniemy. Syn był*karmiony piersią, ale to też nie stanowiło dla niej problemu, bo to już czas odstawić. Na moja grzeczną acz stanowczą odmowę zareagowała z niedowierzaniem, bo niby dlaczego nie. Przecież ona jest babcią i jako babcia jest dziecku najbliższa - bliższa niz matka. I niestety minęły cztery lata, wielokrotnie jasno stawiałam sprawę na temat roli matki i babci w życiu dziecka - i cóz z tego. Dla niej moje poglądy są głupie i koniec. Teraz z Tośkę przerabiam dokładnie to samo. Co weekend walka o to, żeby jej zawieść, zostawić, bo babcia....
Uwierz mi, nie należę do osób konfliktowych, ale na matkę mojego męża reaguję już alergicznie. I nie chce mi się już niczego tłumaczyć, wyjaśniać. Bo tu akurat nie ma to sensu. Prawdopodobnie, gdyby usłyszała moje argumenty z innego źródła - przyznała by im racje. Ode mnie - nigdy.
I tym wpisem ze swojej strony kończę dyskusję, bo z tematu śmiesznego nosidełka zrobiła się nieciekawa dyskusja. A prawda jest taka, że i ty i ja i każdy inny ma prawo do własnego zdania.
syn 2007, córka 2010, syn 2016 Mamine na fb PituPitu
to ją olej i to jej wisiadełkoI nie chce mi się już niczego tłumaczyć, wyjaśniać
a ja bym sie rozejrzala za jakas pomoca naukowa najlepiej w jakims czasopismie kobiecym albo dzieciowym artykul chusta vs wisiadlo i przy nastepnej wizycie tesciowej niedbale rzucila sobie owa gazetke (wraz z innymi tylko na gorze) gdzies na wierzchu. Zainteresowaloby ja na sto procent bo by Ci chciala udowodnic, ze wisiadlo lepsze i jesli rozumna to po przeczytaniu powinna pojsc po rozum do glowy. I nawet jesli nie przyznalaby racji, bo sa takie typy, to moze przynajmniej nie podejmowalaby wiecej tematu.
no cóż też nie rozumiem, czemu dorosły człowiek tak sobie na własne życzenie komplikuje życie - "nie, dziękuję, nie będę korzystać, bo...... (milion powodów, każdy zgodny z prawdą) i tyle.
:/
acz dobra wieść jest taka, źe wyjście z tego forum się jednak znalazło. r.i.p.
jest dobra strona w tej całej sytuacji. jeżeli już raz wisiadło zostało kupione to raczej nie zdarzy się następne
może warto też powiedzieć, że jeżeli chcą coś kupić dla wnucząt to niech się zapytają czego brakuje, albo skonsultują bo rynek zapchany jest różnymi nieprzydatnymi a nawet niebezpiecznymi rzeczami.
a i wywołałam wilka z lasu dzisiaj mąż dzwonił do mamy, zapytać się co słychać, pochwalił się, że bąbel wcina sam brokuły i ziemniaka w kawałkach (BLW) no i znowu temat krzesełko i mąż po raz kolejny powiedział, że tamto się nie nadaje, że co najwyżej mogą wyczyścić i zostawić u siebie. będzie do ogrodu dla małego gdy przyjedziemy, przynajmniej nie bedzie szkoda zniszczyć. a dla małego i tak już mamy wypatrzone nowe. i tu niespodzianka. babcia postanowiła zasponsorować, mamy zamówić a oni zapłacą miło! także historia z happy endem
ja mam o tyle komfortową sytuację, że wręcz zarzuciłam i moich, i męża rodziców różnymi nowościami odnośnie wychowania i pielęgnacji, że nawet nie próbują się wtryniać. zresztą mąż przy każdych próbach dzielnie mnie wspiera, trzymamy sztamę.
Ostatnio edytowane przez kundzia ; 28-02-2011 o 22:00
Ania, mama Gabrysia (11.08.2010)
mnie akurat Kasia wysyłała do znienawidzonych teściów żeby spróbować ostatniego pojednania, był pogrzeb babci męża. mądrze pisze, czasem warto zamknąc jadaczkę i nic nie powiedzieć. bo ŻADNA babcia nie kupuje prezentu w złej wierze, natomiast 99% z nich jak się synowej nie spodoba, to nawet jeśli kiedyś miały 1% lajknięcia dla synowej, straci je bezpowrotnie. Tu chyba nie chodzi o szopkę, ino o szacunek, dzieci w końcu też uczymy żeby za prezent podziękować.
Poza tym z tego co ciągle czytam na forum to wiele w Was/nas ma zdecydowanie gorsze problemy z teściowymi niż wisiadło.
Przyjąć, podzieować, zapomnieć. reszta to już inwencja twórcza autorki wątku i zależy raczej od tego jaki ma z teściową kontakt. Bo ja od teściowej prezentu np nie przyjmę ŻADNEGO, a mój mąż swojej teściowej może psokojnie powiedzieć że coś jest do dupy.
chyba na zlym temacie sie skupiłyście w wątku
ale kto tu kogo zjada? po prostu, jest prezent. tesciowa nie dolaczyla karteczki 'a teraz masz w tym pomykać 24 na dobe a jak cie w chuscie zobacze to wydziedziczę' nie?
chodzi chyba o to żeby mieć z kim usiąść do wigilii bez płaczu i ogólnego wqrwa na beznadziejną rodzinę.. IMO. (to powiedział morepig odciety od teściów ale z równie mądrą własną rodzinką)
naprawdę zak ażdym razem bedziesz babci powtarzac ze parowki sa złe, nawet jesli da je dziecku RAZ w roku? bo ja nie, to jest bez sensu, wazniejsze zeby wziela dzieci na dwa dni i żeby miały z nią kontakt. dopiero jak coś jest robione ewidentnie specjalnie przeciw mnie, albo dzieciom, to się rzucam.
ale fakt, przy pierwszym dziecku się rzucałam bardziej.
rzufie jak cie lubie to tu jednak przeginasz. po co? bez sensu kruszyc kopie o takie gowno, sa wazniejsze sprawy niz prezent....
czasem pomiedzy czarnym i białym jest też.. fiolet
nie czytalam calego watku, ale powiem ze no niezly prezent dostalas od tesciowej. ja bym nie wiedziala czy smiac sie czy plakac. co do niewdziecznosci, malo ktora tesciowa nie mowi o synowej w ten sposob wiec sie nie przejmuj. powiedz jej ze taki super prezent to trzeba poszanowac i niech lezy sobie spokojnie zeby sie nie poniszczyl