Pokaż wyniki od 1 do 4 z 4

Wątek: Brak tchu-problem na spacerze

  1. #1
    Chustofanka Awatar forgetit
    Dołączył
    Jun 2008
    Miejscowość
    Wroclove
    Posty
    254

    Domyślnie Brak tchu-problem na spacerze

    Właściwie to nie wiem, czy w dobrym dziale zamieszczam,ale co tam.
    Mam taki problem: jak wychodzę z dziewczynkami na spacer, to często się zdarza, że panna jadąca w chuście sobie śpi...po czym nagle zaczyna się szamotać, patrzy na mnie takimi wytrzeszczonymi oczkami i tak jakby zapomniała, jak się oddycha...przez chwilkę tylko się tak szamocze, po czym zaczyna płakać, łapiąc powietrze w ten sposób. Już nie raz mnie tak nastraszyły. Dzisiaj w dodatku Nina zaczęła dziwnie oddychać po takiej akcji...nabierała powietrza ustami, a potem wypuszczała ustami bańki ślinowe ...
    Moje intuicyjne tłumaczenie jest takie, że małe jakoś bardzo mocno regują na podmuchy wiatru mroźnego, do tego mają zapchane noski (jak to zwykle w mroźną pogodę) i rzeczywiście po wybudzeniu są tak rozdrażnione, że nie wiedzą, jak powietrza nabrać. Zawsze kończy się płaczem.
    Dodam, że w domu, nawet jak mają katar, jakoś przez noski oddychają, a na dworze tak jakby zapominały, jak to robić.
    Czy ktoś tak miał? Macie jakieś pomysły, jak to zniwelować?

  2. #2
    Chusteryczka Awatar IwontaG
    Dołączył
    May 2008
    Miejscowość
    Sandomierz
    Posty
    2,357

    Domyślnie

    Mój Łukasz tak oddycha, a raczej jakby starał się nie oddychać na wietrze, jak poczuje mroźniejsze powietrze to własnie tak samo się zachowuje, nie mam pojęcia jak to zniwelować, zauważyłam tylko, że dużo gorzej jest w wózku niż w chuście, w wózku panika jest większa i płacz straszny, w chuście się przytuli i jest do opanowania.

  3. #3
    Chustofanka
    Dołączył
    Aug 2010
    Miejscowość
    Legnica
    Posty
    210

    Domyślnie

    Franio też mi tak zrobił dwa razy na spacerze, dwa razy w domu - przestraszyłam się bardzo, natychmiast wyciągnęłam go z chusty a on jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się do mnie Ja mam taką teorię, że może coś mu "utknęło" w gardełku a to była tylko reakcja obronna organizmu(teraz jest etap, że w bużce ląduje wszystko co mu wpadnie w ręce). Wydaje mi się, że nawet jakbym go nie wyciągnęła sam by sobie z tym poradził.Ale jestem czujna.
    Żona Krzysia od 30.07.2005

    Mama Franka od 22.09.2010 i Janka od 30.11.2012

  4. #4
    . Awatar mart
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    warszawa
    Posty
    4,539

    Domyślnie

    taka reakcja na mroźne powietrze może być odruchem moro, czy jego pozstałościami. nie widać całości odruchu, bo dziecko jest unieruchomione w chuście.
    taką odpowiedź na podobny problem dała w znanym mi przypadku fizjoterapeutka.
    czy to coś z czym trzeba coś robić - nie wiem. raczej nie. po prostu trzeba minimalizować bodźce, które do tego prowadzą.
    moro to inaczej odruch przestrachu. jego pierwsza faza to właśnie głęboki wdech, potem wyrzucenie rąk na zewnątrz w tył, a na końcu zamknięcie, zwinięcie rąk na klatce piersiowej.
    czasem i u dorosłego da się taki odruch wywołać.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Odruch_Moro
    Ostatnio edytowane przez mart ; 24-02-2011 o 17:39

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •